W naszym kraju zazwyczaj portugalskie wino w okolicach 25 złotych jest już pewnym wyborem. Biedronka robi swoje, co kilka miesięcy wpuszczając na rynek coraz to nowe flaszki w przyzwoitych cenach. W portfolio sklepów specjalistycznych też się wina z tego kraju pojawiają i zazwyczaj był to bezpieczny wybór. Aż do teraz.
O Malhadinhas, czyli wino, o którym dziś mowa, nabyłem w ramach szybkiego wypadu do Centrum Wina po coś taniego na wieczór. Jako że Włochy czy Francja to ruletka w tym przedziale cenowym (słynne do trzech dych), wybór padł na Portugalię, czyli kraj o obecnie najlepszym stosunku ceny do jakości. Zazwyczaj do 30 złotych można znaleźć coś sensownego. Jakże wielkie więc było moje zdziwienie po otwarciu rzeczonej butelki.
Barwy były standardowe dla Portugalii – mocne, wiśniowe, ale już nie połyskujące – wiadomo, wino z 2009 roku. Pięć lat w butelce mogło przytłumić co nieco pigmenty. Niestety, nos był już straszny. Wino pachniało generalnie beczką po kiszonce, sami wybierzcie, czy po kapuście, czy po ogórkach. Generalnie – podle. Dopiero po pół godzinie obudziły się jakieś owoce. Ale na litość Boską, to nie Bordeaux grand cru, żeby dekantować i napowietrzać przez dwie godziny. Były to śliwki i wiśnie. Nie powiem jednak, żeby po tym wszystkim wino pachniało jakoś niesamowicie zachęcająco. Gdy już przełamałem obawy i z reporterskiego obowiązku spróbowałem trunku, w kubki uderzyła kwasowość. Wysoka. Za wysoka. Poza tym czuć było mocne taniny. Strasznie to kanciaste. Pod tą mało przyjemną warstwą kryły się przerażone owoce – chyba wiśnie, nie czuć ich było za dobrze. Co ciekawe – finisz był całkiem długi i nawet niezbyt przykry (w przypadku tej flaszki jest to komplement).
Podsumowując, darujcie sobie. Szkoda nerwów i kubków smakowych. No i Waszych ciężko zarobionych złociszy. Za dwie flaszki O Malhadinhas weźcie trzy flaszki Monte de Ravasqueira – napijecie się dobrze i nie będziecie mieli poczucia beznadziei. Wino kupione w Centrum Wina.
O Malhadinhas 2009
Kupione w: Centrum Wina
Cena: 25,90
Ocena: 4/10