Wbrew trendom nie napiszę Wam, jakie wino na Wigilię. Bo nie wiem. Bo w Wigilię nie piję. Jak Świetlicki z kapralami.
Nie będę pisał o winach na Święta. A raczej na Wigilię. Wszyscy już wszystko o tym napisali – jakie wino do karpia, jakie do śledzia (oczywiście we wszystkich wariacjach), jakie do wigilijnej kapusty i pierogów z kapustą i grzybami. Szukajcie w Googlu, a znajdziecie, jak mawia Pismo. Ja mogę co najwyżej powiedzieć Wam, czego mogę się spodziewać pierwszego i drugiego dnia świąt, ale tu już nie będzie specjalnych kombinacji i smakowych wygibasów.
A dlaczego nie napiszę o winie na wigilijną wieczerzę? Bo wyrosłem w domu, w którym w Wigilię alkoholu się nie pije. Tak zostałem nauczony, taką mam domową tradycję i gdziekolwiek będę na wigilijnej kolacji, nie będę spożywał alkoholu. Mimo, że to najpewniej najbardziej uroczysty posiłek w roku (poza śniadaniem wielkanocnym – ale kaman, wino o ósmej rano?), to nie będzie pite. Następny dzień to co innego. Nawet mam już swoje plany, ale nie w Wigilię.
I to jest właśnie umartwienie – zrezygnowanie z tego co najbardziej się lubi w chwili, gdy jest najbardziej pożądane. Bo wiecie, z jakiegoś powodu te święta obchodzimy, nie jemy szynki albo foie gras i tego się trzymamy, jakby nie było – tradycję trzeba kultywować. Więc wesołych – niezależnie od tego, czy otworzycie Pinot Gris do pierogów i Franciacortę albo Cavę Brut Nature do śledzia, czy tak jak ja, będziecie popijać dania kompotem z suszu.
Popieram. Wigilia to czas oczekiwania, radosnego, ale oczekiwania…
Brawo! Najważniejsze są własne przekonania. Powiem szczerze że śmieszy mnie poruszany temat wina do śledzika. Nie ma czegoś takiego. Jakby się dało to by już dawno było odkryte. Znaczy zostało, tyle że nie jest to wino a wódka.
Oj, z pewnością jest wino do śledzika i do większości wigilijnych potraw. Stawiam tu na szampany, rieslingi, beczkowe pinot gris. Wiem, że sporo mnie omija, ale zawsze mogę spróbować tego następnego dnia. Co oczywiście uczyniłem 🙂
Jeśli jest to śledzik dobrze wymoczony i niezbyt przyprawiony to może się coś znajdzie, nawet jakiś mocny gewurztraminer (byle cebulka słodkawa była). Śmiem jednak twierdzić że śledzik do wina nie przystoi. To jak jeść pizzę widelcem albo walnąć sobie dobre Aszu przed wejściem do fabryki 😉
Ja bym się tak bardzo nie stresował. Trzeba mieć odrobinę fantazji i nie bać się eksperymentów. Jakbym mógł przed wyjściem do pracy 6 puttonowe Aszu rąbnąć, to cieszyłbym się niezmiernie 🙂
Ależ ja się nie stresuję. A nawet nabijam. Wiesz że z kebabem baranim i frytkami dobrze smakują wszelkie taninowo-owocowe bordosy? 😉 Gdzieś nawet niedawno czytałem że urządzono degustację pod pieczone owady. Tyle że to już prawdziwa przesada 😀
To o owadach czytałem – nie wiem, czy bym się odważył. Niech inni próbują. A ze śledziami i wódką mam taki problem, że ani pierwszego ani drugiego za bardzo nie lubię 🙂
A ja wino w Wigilię piję, choć jak byłem mały wina sie nie pijało. Oczywiście szanuję twoje wybory. Przypominam równocześnie że ów wigilijny post to raptem ostatnie kilka dekad. Jeszcze w Polsce 1918-1939 alkohol na wigilijnym stole tak ziemiańskim jak i mieszczańskim był obecny. Problemem były domy włościańskie, gdzie jeżeli już pokazała sie wódka to kończyło sie pijaństwem i często nieobyczajnym zachowaniem na Pasterce. A jako że łatwiej zakazać niż nakazać umiar wprowadzą nie znany poza Polską zwyczaj wigilijnej prohibicji.
Pozdrawiam i Dobrych Świat życzę
> nie jemy szynki albo foie gras
nie wiem jak Ty, ale akurat ja każdego dnia bym zamienił fłagrę na talerz dobrych pierogów i pysznego karpia 😉
Karpia nie znoszę, zostałbym li tylko przy pierogach
[…] lata temu pisałem, że w Wigilię nie piję. Domowa tradycja zobowiązywała i przyznaję, że nieco ciążyła mi w […]