Czasami kupuje się butelkę i czeka na okazję. Tak było w przypadku tym przypadku. Czy warto było czekać? Czytajcie, czytajcie…
2009 w Bordaux był według znawców wielki, jeden z najlepszych w historii. Tak mówią. Tym bardziej cieszyłem się, że mogłem kupić w dobrej cenie bordoszczaka od niezłego producenta, o którym pisałem już wcześniej, właśnie z tego rocznika. Mowa o Chateau Pey La Tour, winnicy należącej do firmy Dourthe. Posiadłość ta stanowi aż 176 ha winorośli i zasadzone są tam Cabernety Sauvignon i Franc, Merlot oraz Petit Verdot. Produkuje się tam tylko trzy linie wina: Château Pey La Tour Réserve du Château – AOC Bordeaux Supérieur oraz czerwone i różowe Château Pey La Tour – AOC Bordeaux. Oczywiście hasło Bordeaux Supérieur niczego nie oznacza i nie sugerujcie się tym przy zakupie wina. Nie jest to informacja istotna (tak jak hasło „Premium” na butelkach biedronkowej kadarki – tak, tak, są takie napisy).
Butelkę kupiłem w dobrej cenie, bo w październiku, z okazji 15 urodzin Centrum Wina miała miejsce specjalna promocja i 15 butelek od różnych producentów zostało przecenionych o 50%. O wszystkich butelkach (oprócz jednej) Wam napiszę zgodnie z tempem spożycia. Jako pierwsza poszła na front flaszka Chateau Pey La Tour Réserve du Château rocznik 2009. Wino sobie czekało na jakąś kulinarną okazję i taka trafiła się w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, kiedy to podane zostały zrazy wołowe z ogórkiem, cebulką i boczkiem (te zawijane, rzecz jasna). Pomyślałem sobie, że solidne Bordeaux z dobrego rocznika będzie miłym uzupełnieniem potrawy. Niestety nieco się przeliczyłem, co nie znaczy, że wino było złe. Wręcz przeciwnie, było dobre, ale niepasujące do dania. Wiecie, biorąc takiego bordosa liczyłem bardziej na nuty żwirowe, mięsne i nieco umami, tu zaś był owoc i to zupełnie świeży.
Ten akurat egzemplarz to cuvée 90% Merlota, 8% Caberneta Sauvignon i 2% Petit Verdot. Wino dojrzewało przez 12 miesięcy w beczkach 400 litrowych i w barriques. Nieco ponad 1/3 wina dochodziło do siebie w nowym dębie. W kieliszku wino było ciemne, niemal czarne z ledwie li tylko napiętnowanymi krawędziami tonami ewolucji. Bardzo eleganckie. Duże łzy zapowiadały solidny alkohol i taki jest rzeczywiście, 14,5% (choć gdzieś czytałem o 15%) czuć w nosie, ale nie jest to strasznie natarczywe. Dalej za nim podążają wiśnie, śliwki, nieco czarnej porzeczki i lekkie nuty pieczonego mięsa. W ustach wyraźna, owocowa kwasowość i łagodne, już elegancko wtopione taniny. Całość ma fajną strukturę, lekko tylko bulionowatą i jest całkiem długie w finiszu. Zalecam co najmniej godzinę dekantować, dzięki temu wino jeszcze bardziej otwiera się na owoc, porzeczkę i powidła z ciemnych owoców (ciepły rok).
Teraz już wiecie, dlaczego wino do końca nie zgrało się z zawijaną wołowiną – za mało mięsnych tonów w nim było. Przeliczyłem się sądząc, że będzie tu żwir, umami i tylko mało owocu. Ale czy wino jest złe? Bynajmniej. Jest przyzwoite, choć w moim mniemaniu nieco zbyt przeszacowane. 87,90 PLN które życzy sobie Centrum Wina za flaszkę chodzącą we francuskich sklepach po 10 euro to drobna przesada. Sądzę, że 65 złociszy byłoby ceną ze wszech miar licującą z jakością. Tym bardziej cieszę się, że kupiłem butelkę za połowę ceny, czyli za bardzo przyzwoite 43,95 zł. A niezależnie od ceny wino dostaje ode mnie ocenę 8/10, z sugestią, że za cenę regularną możecie się napić wielu dobrych flaszek, lepszych niż to wino.
Château Pey La Tour Réserve du Château AOC Bordeaux Supérieur
Cena: 87,90 zł
Kupione w: Centrum Wina
Ocena: 8/10
15V? Nie ma to jak ubzdryngolić się przy obiedzie ;D Ostatnio coraz rzadziej otwieram do posiłku przypadkowe butelki. Właśnie m.in. żeby nie trafić na zbyt owocowego bordosa do sosu grzybowego lub pulpetów marokańskich 😉
No właśnie. Polecam śledzenie bloga, żeby uczyć się też na cudzych błędach 😉
Śledzę kilka plus znany portal 😉 Dobre wina się pamięta. Łatwo wtedy dopasować coś do aktualnie przyrządzanej/planowanej potrawy. Najgorsza jest sytuacja gdy się takowego nie posiada. Wtedy wdrażam plan B: otwieram kilka win i wybieram najlepsze.