Klasowy Viognier z Domaine de la Baume

Czasami w środku zimy najdzie człowieka na to, żeby napić się białego wina. Pędzony taką potrzebą, pokierowałem kroki do zaprzyjaźnionego sklepu i nabyć butelkę Viogniera z Francji. Zaprawdę powiadam Wam, był dobry.

Viognier to zdaje się być szczep bardzo modny. Coraz więcej go w sklepach, coraz częściej o nim można przeczytać. Dla współczesnej sztuki winiarskiej zaistniał on w północnej części Doliny Rodanu, choć jak podaje tradycja przybył on tam z Dalmacji wraz rzymskimi legionami. Z kolei badania genetyczne podają, że raczej bliżej mu szczepom włoskim, w tym wspaniałemu Nebbiolo (tak przynajmniej twierdzi Jancis Robinson, a kimże ja jestem, aby w to nie wierzyć). W każdym razie ten szczep zagrożony jeszcze pół wieku temu wyginięciem daje radę i jest sadzony zarówno w Dolinie Rodanu, Langwedocji, jaki i USA, Chile, RPA a nawet Libanie. Jest to zaiste szczep bardzo wdzięczny i mam nadzieję, że będzie jeszcze powszechniejszy, bo to mega przyjemna odmiana jest. Nota bene często wykorzystywany jest w kupażach z czerwonymi gronami, aby dodać kwasowości i lekkości. Pisałem o takim cuvée w przypadku win z Boschendal. Szczególnie jest to dobra para dla Shiraza, który dzięki kilku procentom Viogniera nabiera nieco zwiewności.

dom-de-la-baume-viognier

Tymczasem Viognier Domaine de la Baume to porządne wino z Langwedocji, które zdążyło zebrać nieco aplauzu w rodzimych mediach, bo i Wojciech Bońkowski się dobrze wypowiadał i zaprzyjaźnione Do Trzech Dych w osobie Gabriela także chwaliły. Przyszła więc kolej na mnie po sięgnięcie po butlę ciężką tak, że nawet pusta waży tyle, co wypełniona pod korek.

Wino jest świeże, słomkowy kolor mieni się złotymi refleksami. W nosie czuć miłe aromaty gruszki, mango, melona, coś z ananasa, w dalej, hen w tle czaiły się trawa i miód. Usta zaś spełniają obietnicę, którą wino składa aromatami. Są owoce, jest lekka pieprzność w finiszu, kwasowość przyjemnie zaokrąglona jest cukrem resztkowym. Wino niby jest lekkie, ale też ma kilka warstw do odsłonięcia. Ja bym pił do kuchni azjatyckiej – aromaty i krągłość powinny zgrać się zupełnie nieźle w kontekście intensywnych zapachów dalekiego wschodu. Takie mam wrażenie, że wino smakuje lepiej, niż wskazywałaby cena.

Domaine de la Baume Elisabeth Viognier
Cena: 43 PLN
Kupione w: 6 Win
Ocena: 8,5/10

6 komentarzy

  1. Myślę, że nazywanie viognier szczepem „bardzo modnym” to trochę takie powielanie sloganu (z zachodniej „prasy”), który niewiele ma z polską rzeczywistością wspólnego. Szczep raczej trudny do dostania, nawet w sklepach specjalistycznych. Na prywatce, czy grillu w ogrodzie też raczej viognier nie uświadczysz. Taka moja refleksja.

    1. No narazie chyba areał nie pozwala na to, żeby był to drugi SB albo Chardonnay. Ale imho jest go sporo i pewnie w pierwszej 10 białasów się znajdzie. Na moje oko jest w każdym sklepie specjalistycznym, który importuje albo RPA albo Francję. Oczywiście często w blendach, ale nie jest go aż tak mało. Modny jest też Gruener, a jego tym bardziej nie uświadczysz na grillu albo tarasie.

  2. Langwedocja ma miły stosunek jakości do ceny. Trafiło mi się jakiś czas temu kilka pysznych butelek z tego regionu, musiałbym w notatkach pogrzebać. Żadna natomiast nie przekroczyła 60zł

    1. Owszem. Zresztą chyba podobnie jest z Doliną Rodanu (poza Chateuneuf oczywiście). Tam też jest dobrze i w sumie w dobrej relacji do ceny.

  3. Taką teorię kiedyś wysnułem ,że wszystkie wina ze szczepów na literkę „V” są całkiem niezłe a nawet bardzo dobre. Viura ,Verdejo,Vernaccia,Viognier, Verdicchio,Vranac(jedyny czerwony w Towarzystwie) a gdyby nieco naciągnąć kategorię to jeszcze Veltliner (gruner) 🙂 Przypadek ? 🙂

    1. Nie sondze 😉

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.