Loara i Piemont u Wejmana

Najpierw wzdłuż Loary a później ostro na południe. Oto zapis degustacji ad hoc, którą przeprowadziłem onegdaj z Robertem z Naszego Świata Win.

Jakiś czas temu, z okazji degustacji win od pewnej dużej sieci, mieliśmy możliwość się w szerszym blogerskim i nie tylko gronie. Po zakończeniu postanowiliśmy z Robertem z Naszego Świata Win przyjemnie zakończyć wieczór czymś rzeczywiście dobrym, odbić koniec zmiany naprawdę mocnym stemplem. Skierowaliśmy więc nasze radosne kroki na ulicę Zgoda 4, czyli wprost do Wejman Wine Bar i rozpoczęliśmy jazdę po zacnych etykietach.

Na pierwszy ogień, spośród win, które tego dnia miał otwarte Grzegorz, właściciel knajpy, wybraliśmy  Muscadet Joseph Landron Amphibolite Nature. Muscadet, czyli wino, które jest synonimem słowa „mineralność”. W nosie krzemień, kreda i niedojrzała cytryna. W ustach mokry kamień, kreda, wysoka kwasowość ale w tym wszystkim odczucie pewnej oleistości. To wino nie bierze jeńców. Jest bezkompromisowe i albo je pokochacie, albo wyplujecie z obrzydzeniem. Jeśli lubicie Gewürztraminera – to wino jest całkowitym jego przeciwieństwem. Dla mnie 8,5/10. Cena u Wejmana 68 PLN.

bouteille-joseph-landron-amphibolite-nature-blanc--muscadet-sevre-et-maineZ drugim kieliszkiem wybraliśmy się do Sancerre. Jest to bardzo ceniona apelacja leżąca w środkowym biegu Loary. Uprawia się tam Sauvigon Blanc i Pinot Noir – dwa moje ulubione szczepy (trzeba pomyśleć nad dobrym planem emerytalnym i tam osiąść za 30 lat). Grzegorz zapodał nam Petite Moussière 2012 Sancerre od Alphonse’a Mellota i powiem Wam szczerze, że to wino pozamiatało. Pinot Noir, który dojrzewał w beczce (nigdzie nie znalazłem o tym informacji, ale struktura i smak na to wskazują) to wino z mega klasą. Oko to ciemna wiśnia. Nos to symfonia truskawkowych i poziomkowych nut posypanych szczyptą świeżo zmielonego pieprzu. W ustach czuć jedwabistość i gładkość – wszystko się tam pięknie zintegrowało. Tanina jest ładna, łagodna i równa. Owoc soczysty a kwasowość w punkt.Ocena to 9/10, a wino jest warte każdej ze 128 złotówek, które za nie zapłacicie. Mistrzostwo.

domaine-alphonse-mellot-sancerre-rouge-petite-moussiere-2012Zgodnie z zasadami degustacji kolejne wino było mocniejsze i zabrało nas w dół Loary do Chinon. Tutaj mieliśmy w kieliszkach  Domaine de Noiré Soif de Tendresse, czyli Pragnienie Czułości. Jest to 100% Cabernet Franc czyli jednego z rodziców najpopularniejszego szczepu – Cabernet Sauvignon. Wino, mimo, że z opisu producenta wynika, że nie było beczkowane. jest ziemiste, pachnie opadniętymi liśćmi w parku, ciemną wiśnią i dżemem z czerwonych owoców. W ustach zaś wysoka kwasowość, trochę suszonej żurawiny i nuty wędzone. Bardzo konkretne wino, choć w mojej ocenie najsłabsze z tych, które próbowaliśmy tego dnia. Co nie znaczy, że było złe. Było takie na 8/10. Za cenę 58 PLNów można się dobrze napić przyzwoitego Francuza.

Chinon Soif la TendresseWieczór zakończyła podróż daleko na południe, gdyż zlądowaliśmy w Piemoncie, a dokładniej w Barolo. W naszych kieliszkach zagościła podstawowa etykieta od producenta Virna. Wino jest pięknie wybarwione, rubinowo-wiśniowe. Nos jest bardzo złożony i bogaty. Czuć tam i lukrecję, i dżem wiśniowy, skąpane w pomarańczowej konfiturze z goździkami, a koniec zwieńcza lekka wanilia. Brzmi dobrze? No pewnie. Niestety usta zdradzają, że Barolo z 2009 roku to jednak nie jest wino do picia teraz. Czuć taniny, dobrą kwasowość, wanilię i pieprzność, ale wszystko odstaje od siebie, składowe są kanciate, co zaburza przyjemność picia. Dajcie temu młodziakowi minimum pięć lat, mam dziwne przeczucie, że sowicie Wam wynagrodzi cierpliwość. Teraz wart 8,5/10, ale mam wrażenie, że w pełni sięgnie po 9/10 i wtedy będzie warte te swoje 158 PLN.

virna-barolo-docgTo był dobry wieczór. Od Wejmana wyszliśmy w jeszcze lepszych humorach, niż weszliśmy. I takich degustacji Wam życzę. I tak dobrych win również.

PS. Bardzo podobają mi się dwie rzeczy w Wejman Wine Bar. Grzegorz w swoim barze (mimo, że jest firmą trzecią) sprzedaje wina w cenach detalicznych importera. Po drugie – można zamówić u niego porcje „połówki”. Mega fajna sprawa, jeśli chcecie zdegustować kilka win w parzystym gronie. Się człowiek nie znieczuli, a popróbuje dobrych płynów. Pochwalam.

2 komentarzy

  1. Fajny tekst. O co dokładnie chodzi z „porcje połówki”?

    1. Zdegustowany says: Odpowiedz

      Dzięki.
      Chodzi o to, że normalne 125 mln rozlewana jest na dwa kieliszki – doskonała opcja, jak nie ma kubełka na wylanie porcji wina. W sam raz na degustację np. 6 win. Albo czterech, jak w tym tekście.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.