Sycylia kojarzy się z mafią, nadmorskimi kurortami a w winnym półświatku oczywiście z przysadzistym, sążnistym Nero d’Avola, które potrafi swoim ciosem ściąć niejednego twardziela. Na tle tego mocarza wina COS jawią się jak dziwny wybryk natury – to całkowicie odmienna Sycylia.
Winnica COS to efekt młodzieńczego romantyzmu, którym zarażeni trzej przyjaciele (Gianbattista Cilia, Giusto Occhipiniti i Cirino Strano) postanowili spróbować swoich sił w winiarstwie. Jeszcze podczas studiów, w roku 1980, kupili winnicę dziadka Gianbattisti i jeszcze w tym samym roku doczekali się pierwszego butelkowania. Tak zrodziła się winiarnia COS. Po kilku latach Strano poświęcił się medycynie, a więc teraz z tria pozostał tylko świetnie uzupełniający się duet. Celem młodzieńców było przywrócenie świetności winom sycylijskim, które, nadal zresztą, w znacznej mierze kojarzą się z tanimi, dżemowymi bombami. Poza Marsalą, ale ta chyba wydaje się być, niestety, w odwrocie. Chcieli oddać charakter terroir, a pomogła im w tym wizyta w Gruzji i odkrycie kvevri czyli amfor. Stwierdzili, że taki antyczny sposób robienia wina to jest świetny pomysł i nabyli amfory z… Hiszpanii, bo z Gruzji się nie dało. Do tego dorzucili uprawę biodynamiczną, która mniej żyłuje glebę i pozwala gronom oddać charakter ziemi, na której wyrastają (oczywiście jest tam też to biodynamiczne czary-mary, których nie kumam, ale niech im będzie). Grona zbierane są wcześniej, niż gdzie indziej na wyspie, a więc wina nie są tak bezsensownie wygrzane, ugotowane i nie mają stratosferycznych poziomów alkoholu. Tak w skrócie wygląda historia winnicy, która doczekała się już statusu kultowej. A opowieść o winnicy i winach przedstawiła nam w Wine Corner Joanna Dubrawska, której szczęśliwie udało się znaleźć tam pracę. Poznaliśmy znaczną część portfolio, a degustację rozpoczął Pithos Bianco IGP, czyli 100% Grecanico rosnącego na piaskowcu, glinie i tufie wapiennym. Wino jest odszypułkowane i siup do amfor. Tam przez kilka miesięcy dojrzewa sobie ze skórkami, a efekt jest fenomenalny. Jeśli piliście wina kwewrowe z Gruzji, to tu macie nieco bardziej ułożoną, cywilizowaną ich wersję. Jeśli nie – to wino zaskoczy Was, skosi równo z ziemią. Kolor lekko miodowy. W nosie nuty herbaciane, propolis, suszone kwiaty i sok jabłkowy. Usta to znowu herbata i sądzę, że jst to efekt solidnej ilości tanin. Do tej zimnej, niezbyt mocnej herbaty dorzućcie garść suszonych cytryn, szczyptę propolisu a uzyskacie fajnie kwasowy, z lekka goryczkowy finisz. Doprawdy wino świetne i chyba powoli zakochuję się w amforze. 9,5/10. Mam wrażenie, że warte każdej złotówki.
Frappato IGT to wino fermentujące spontanicznie na własnych drożdżach. Fermentuje i dojrzewa w betonowych zbiornikach a później w butelkach. W nosie czysty owoc. Taka fajna naturalna galaretka z wiśni i truskawek. Może nie urywa głowy, ale jest megaprzyjemnie. W ustach owoc zmieszany z lekką, pieprzną chmurką. Jest soczyście, kwasowo i miło. Szkoda, że tak drogo. 8,5/10 za 89 PLNów. Nero di Lupo IGT to 100% Nero d’Avola fermentowanego spontanicznie na własnych drożdżach i dojrzewającego w zbiornikach z cementu oraz w butelkach. Oko, jak to Nero, ładnie ciemne, czerwono-fioletowe. Nos to niesamowita, bogata kompozycja wiśni, borówki, pieprzu, kawy i mlecznej czekolady. W ustach ponownie, jak na cement przystało, owoce: wiśnia, jagoda świetnie przypieczętowanie wspaniałą, soczystą kwasowością. 9/10 w cenie 95 złociszy. Contrada IGP 2009 to także Nero d’Avola, ale po pierwsze z 50-letnich krzewów a po drugiej dojrzewające w slawońskiej dębinie. Fermentacja, jak w winie powyżej, jest spontaniczna i odbywa się na własnych drożdżach. No i czuć ten zdecydowanie poważniejszy charakter. Tutaj już więcej dymu, czekolady, suszonej żurawiny i delikatnej, wędzonej śliwy. W ustach dominują suszone owoce, nuty herbaciane (przywodzące na myśl amforowego Pithos Bianco), posypane to lekką pieprznością i przypieczętowane długim finiszem. No i znowu dać muszę 9/10 bo inaczej nie można. Pithos Rosso DOC 2013 to cuvée 60% Nero d’Avola i 40% Frappato. Każdy szczep fermentowany jest oddzielnie w terakotowych amforach a dopiero łączone są w momencie butelkowania. Nos nie zabija intensywnością, a znajdziecie w nim truskawkę i dojrzałą wiśnię. W ustach równie lekkie w kierunku zdecydowanej, soczystej owocowości. Taniny tak samo delikatne, zaledwie sygnalizują swoją obecność. Mimo wszystko czegoś mu brakowało w tej delikatności. Nie wiem, czy nie chciało naśladować delikatnych interpretacji Pinot Noir. 8,5/10Cerasuolo di Vittoria Classico DOCG 2012 to ponownie kupaż 60% Nero d’Avola i 40% Frappato, tym razem jednak winifikowany z użyciem slawońskich beczek. To wino jest zdecydowanie bardziej sążniste od poprzedniego i przysięgam, że po raz pierwszy i jedyny poczułem w nim z lekka powidłowe nuty okraszone solidną pieprznością. W ustach oczywiście potężniejsze od wersji z amfor, ale nadal raczej waga średnia niż ciężka. Szorstkie taniny dają znać o beczkowej przeszłości ale też sprawiają, że wino znajdzie szereg mięsnych kompanów. W finiszu fajna, soczysta, długa nić. 9/10.Cerasuolo di Vittoria Classico della Fontane DOCG 2012 to wino z jednej parceli, będące kolejnymi kupażem w takich samych proporcjach, jak dwa poprzednie wina. Dojrzewało w slawońskiej dębinie, stąd nuty czekolady, kawy i wiśni z lekka podgrzanej w rondelku oraz wanilii. W ustach soczyste, sprężyste, mocno owocowe i niemal cytrynowo kwasowe. Finisz niemal jak garść wiśni w lipcowym sadzie – doskonale soczysty. Obok Pithos Bianco najlepsze wino wieczoru. 9,5/10. Wina COS odbiegają od tego, co sobie wyobrażamy na temat Sycylii Jest lekko, smacznie i niemal eterycznie. Ale muszę się zgodzić ze Sławkiem Sochajem – jest inaczej, jest historia, ale wina nie poruszają tej tajemniczej struny w moim wyczulonym na wino pudle rezonansowym. Nie wiem, z czego to wynika. Może z tego, że to może po prostu łatwa sztuczka – zróbmy inaczej, niż wszyscy, na pewno się wyróżnimy. I tak jest. Wina są świetne, ale brakuje im jakiegoś jednego magicznego elementu, dzięki którym stałyby się absolutne. Na razie jeszcze nie. Nie zmienia to faktu, że jest to winiarstwo oryginalne i niezwykłe. Szkoda, że pozostawiające pewien niedosyt.
Degustowałem na zaproszenie sklepu Wine Corner.
Zależy co tam komu w duszy gra. Dla mnie to wina wybitne także pod tym względem, że uderzają w jakąś czułą strunę
pozdrawiam
No właśnie. Wiem, że to świetne wina, bardzo dobrze zrobione, świetnie owocowe, ale mnie nie poruszyły. Nie myślałem o nich następnego dnia, jak choćby o Greywacke Wild SB czy amarone Il Velutto od Meroni. Po prostu są o krok od geniuszu.