Lepsze wrogiem dobrego – pojedynek nowozelandzkich Sauvignon Blanc z Biedronki

Powiedzenie mówi „Lepsze jest wrogiem dobrego”.  Czy Biedronka, wprowadzając do nowej oferty win z Nowego Świata nowozelandzkie Fern Ridge zabiła swój dotychczasowy hit, czyli wino w dyskontowych kategoriach wspaniałe – Greyrock? Zapraszam do porównania obu flaszek.

 

Po dyskusji, jaka rozgorzała na Winicjatywie po poniekąd pokrętnej recencji szanowanego przez mnie redaktora Mazurka, postanowiłem sam przyjrzeć się obu butelkom nowozelandzkiego Sauvignon Blanc z Biedronki, dostępnego w całym naszym pięknym kraju. Za zachętą słynnego redaktora udałem się do biedry i nabyłem obie etykiety celem organoleptycznej analizy. Mój opis Greyrocka znajedziecie we wpisie sprzed kilku miesięcy. Wtedy porównywałem go z Cimarosą z Llidla i na tym tle Szary Kamulec wypadł nadzwyczaj dobrze. Dziś też potwierdzam tę opinię, wino nadal jest soczyste, świeże, o aromatach osadzonych w średnich rejestrach i dość wysoko zaznaczoną kwasowością. W sądzę, że ocena 84 jest słuszna – za 24,99 PLN to całkiem dobra okazja.

20150725_222552

Ale tu wchodzi Fern Ridge z nowoświatowej oferty owada, dostępnej od kilku dni na półkach. Wino o rok starsze, ale wyprodukowane przez uznaną winiarnię, odpowiadającą za ciepło przyjęty u nas SB Hãhã, dystrybuowany przez Wines United. Pozytywna opinia Kuby Małcekiego i dyskusja na Winicjatywie spowodowały, że nie mogłem przejść obojętnie obok tej butelki i postanowiłem dowiedzieć się osobiście, czy zdetronizowała ona Greyrocka. W nosie wino jest bardziej marakujowe, pieprzne, z dodatkiem mango i oczywiście mocną nutą pędów czarnej porzeczki. W ustach struktura jest poważniejsza od Greyrocka – 13,1% alkoholu wnosi swoją daninę (rywal ma tylko 11%). Dalej rozwija się w kierunku ziołowo-trawiastym z limonkową bazą i bardzo wyraźną kwasowością w finiszu, który jest zdecydowanie dłuższy niż w Greyrocku. O ile Greyrock okazuje się lekkim winem do leniwego sączenia solo (o ile ktoś, tak jak ja, lubi Sauvignon Blanc) to Fern Ridge jest winem bardziej kulinarnym i aż się prosi o jakieś szparagi (choć już zdaje się po sezonie) pod beszamelem albo pieczoną lub grillowaną rybę. Obiektywnie jest to wino lepsze i 86 punktów jest uczciwe, co zestawiając z ceną 29,99 zł sprawia, że warto po nie ruszyć tyłek do sklepu. Może nie ma co brać zapasów na lata (wszak to rocznik 2013), ale dwie flaszki – czmu nie?

Pijąc Greyrocka po Fern Ridge, czuć sporą różnicę w jakości i powadze obu win – nagle, bardzo chwalony SB staje się płaski i rozwodniony a miłość do niego jakby osłabła. Lepsze jest wrogiem dobrego. Ale według mnie trzeba się cieszyć, że Biedronka wprowadziła nowe wino do oferty, bo jest ono po prostu bardzo smaczne i uczciwie wycenione. Co prawda człowiek nieco mniej tęskni za Greyrockiem, ale jeśli będzie to nadal stały element oferty, to gdy zapasy Fern Ridge znikną z magazynów, zawsze  będzie możliwość kupienia przyzwoitego Sauvignon Blanc z Nowej Zelandii za mniej niż 30 złotych.

2 komentarzy

  1. Czyli warto dzisiaj najbliższą Biedrę odwiedzić 🙂 Nowy plan na dziś!

  2. […] of gooseberry, tea, pepper and grass on the palate.  Polish wine bloggers, Robert Szulc and Sebastian […]

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.