Tak jesteśmy skontruowani, że żyjemy od terminu do terminu. Lubimy, jak coś ma początek i koniec, bo zawsze łatwiej wtedy wszystko do kupy zebrać, zebrać w sobie i ocenić, co się od do udało, a co nie. Dobrze czujemy się w ramach. Nie jestem inny, więc z końcem roku pora na podsumowania.
Najlepsze wina
Trochę ich było i wdzięczny jestem za to, że miałem okazję ich skosztować. Ciężko wskazać na jedną butelkę, więc przytoczę tu kilka, które najbardziej zapadły mi w pamięć.
- Von Vinning Pinot Noir Violette 2012 – pite w czasie wyjazdu do Palatynatu, było jak nagroda po mozołach całego dnia degustacji i podróży z winnicy na winnicę. Wino niezwykle złożone, głębokie, ziemiste i owocowe. Usiadłem z resztką butelki sam, gdy menadżer sprzedaży odpowiadał na pytania, słońce już zachodziło, miły, chłodny wiaterek wiał, a ja zanurzyłem się w głąb siebie i tak medytowałem za stołem, sam na sam z tą niezwykłą esencją. Piękne.
- Recaredo Rosat Intens 2012 – hit ostatnich dni, udało mi się nabyć chyba jeszcze przed oficjalną premierą. Jeśli szukacie kwasowego i orzeźwiającego musowania, zapomnijcie. Tutaj jest czerwony owoc, jest kruszonka i śmietanka. Wino niecodzienne, barwy niemal burgunda, nie pozostawia obojętnym. Do dostania w El Catador.
- Pol Roger Cuvée Sir Winston Churchill 2004 – są takie fajne momenty w życiu, że Cię zaproszą na degustację Pola Rogera. A jak zapraszają, to nie należy kręcić nosem, tylko trzeba iść. Dzięki temu miałem przyjemność obcować z barokowym przepychem tego szampana, który jest rozległy, szeroki i nie brak mu kwasowej głębi. Może nie do końca mój styl (zamiast jednej butelki Winstona wolałbym cztery Fleury Blanc de Noirs), ale chapeau bas. Klasa i historia. Jak tu nie lubić szampanów… O butelkę pytajcie w DELiWINA.
- Tement Zieregg 2014 Sauvignon Blanc – lubię SB i wszyscy to wiedzą. Ten od Tementa to kolejny powód miłości. Nie jest to wino smaczne, bo jak może smakować wosk, granit i sól skropione kroplą soku cytrynowego? Nie może. Ale jest to wino pełne intelektualnej ekstazy, że tak powiem górnolotnie. Nie dla każdego, zaprzeczenie hedonizmu, a kusi piekielnie. W ofercie Interwinu.
Najlepsza degustacja pionowa
Bez dwóch zdań była to pionówka Chateau Musar, na którą się załapałem w trakcie ProWein. Pisałem o tym już tu.
Najlepsza degustacja w ogóle
Tu zdziwienia nie będzie – oczywiście chodzi o tokajskich winiarzy, którzy odwiedzili Warszawę i przyjęli nas na Złotej 44. Możecie o tym wydarzeniu przeczytać w tym miejscu.
Największe zaskoczenie
Traminer z Winnicy Jakubów. Mam wrażenie, że to jedno z niewielu solidnych win na europejskim poziomie, jakie są wytwarzane w Polsce. Z nadzieją wyczekuję kolejnych roczników.
Najlepsze winne spotkanie
Kolacja u Heinricha Vollmera w Palatynacie, jego genialna polędwica wołowa, świetne wina i opowieści przy cygaretce. To jedna z tych sytuacji, kiedy w kąt rzucam notatnik i wszystko przestaje się liczyć poza tu i teraz. W wybudowanej według antycznej, rzymskiej sztuki architektonicznej wieży, która była terapią po wielkiej stracie, oddawaliśmy się przyjemności słuchania żarliwych opowieści Heinricha, a północ przyszła szybciej, niż się spodziewaliśmy.
Najtrudniejsza lekcja
Najczęściej pity szczep
Riesling
Największy sukces (mający związek z winem)
Są dwa: Blog Roku Czytelników Magazynu Wino (czy już Wam dziękowałem?) oraz minus 15 kilogramów.
Najfajniejsze zjawisko
Mimo, że nie jestem zwolennikiem identyfikacji z jakąkolwiek grupą, to jedna z najlepszych rzeczy, jakie się wydarzyły w tym roku, to integracja winnej blogosfery (przynajmniej w lokalnym, warszawskim grajdołku). Spotykamy się dość często, lubimy, wyjeżdżamy czasem razem i organizujemy wspólne akcje. Cieszy to niezmiernie i dobrze by było, gdyby się rozwijało. Nadal jednak nie będziemy pisać statutów, manifestów i odezw.
Plany na 2017
Przywitać go dobrą butelką wina. A później to się zobaczy. Pewnie wskazana będzie większa regularność (mam nadzieję, że tym razem się uda), trochę więcej teorii, łączenie jedzenia z winem (bądź na odwrót), może kolejne panele z blogerskim towarzystwem. No i ogólne cieszenie się życiem; picie właściwych win z właściwymi osobami, otwierania butelek w odpowiednim dla nich i dla pijących momencie. Wam również tego życzę.
SB-ek łamany przez di Caprio. W 17-ym powinieneś zrecenzować całość Carlo Rossi, a nie tylko szampany Dorato i Afrodyta!
Szampańskoje degustowałem (o ile można tak to nazwać) przed rokiem. Nadal mam traumę.