Czas leci. Właśnie to sobie uświadomiłem, kiedy zasiadłem do tego tekstu. Wszak dziś minął właśnie rok od jednego z najciekawszych spotkań w moim blogerskim życiu. I co najlepsze, przez czeski błąd prawie się nie odbyło. Mimo wszystko udało się spotkać z Sandrą Tavares da Silva, piękniejszą częścią duetu Wine & Soul i niezwykle utalentowaną winemakerką, i było to wspaniałe popołudnie wypełnione rozmową i jednymi z najlepszych win w Douro.
O mały włos a do wizyty w Wine & Soul by nie doszło: ja umówiłem spotkanie na czerwiec, biuro potwierdziło na lipiec (June – July – przecież niewielka to różnica, co nie?). W ostatniej chwili jednak udało się uratować sytuację i to mimo, że właśnie tego dnia butelkowano nowy rocznik białego Guru. Tuż po południu z Pinhão, serca regionu Douro, pojechaliśmy nieco na północ drogą wijącą się między malowniczymi dolinami Doliny Pinhão, do skromnej siedziby Wine & Soul. Gdy czekaliśmy na przedstawiciela winnicy (nie wiedziałem, kto nim będzie) w cieniu rozłożystego drzewa na centralnym placyku wioski, swojego SUVa zaparkowała Sandra Tavares da Silva, czyli właścicielka (drugą osoba odpowiedzialną za projekt jest jej mąż, również winemaker Jorge Serôdio Borges). Podekscytowany (jak nastolatka na widok Justina Biebera) podbiegłem się przywitać i zapytałem, kto nas po winiarni oprowadzi. Na co ona „Chodźcie ze mną”. Krótki tour po niewielkich pomieszczeniach, w których znaleźć można stale używaną prasę koszową z początku ubiegłego wieku i kilka lagares zakończyło pytanie Sandry, czy mamy jeszcze czas. Dochodziła 15 i to była nasza ostatnia wizyta u producenta w Douro. Odpowiedź była oczywista.
Chwilę potem siedzieliśmy w aucie, Sandra wiozła nas niespiesznie krętymi drogami i polnymi duktami do posiadłości Quinta da Manoella, robiąc przy okazji komentowaną wycieczkę po własnych winnicach. Zatrzymywaliśmy się to tu, to tam. Obejrzeliśmy posypane siarką krzewy winorośli (uprawa organiczna w tym klimacie jest dość łatwa), widzieliśmy restaurowane mury tarasowych winnic, posłuchaliśmy o wyprzedawaniu winnic w czasie plagi filoksery i żmudnym odkupowaniu parceli. Prawdziwa lekcja historii i tej dawnej, i ostatnich dwudziestu lat tutejszego winiarstwa. Było też o tym, jak ona (pochodząca z winiarskiej rodziny w Lizbonie, właścicieli Quinta de Chocapalha) poznała swojego męża (autochtona z dużą tradycją winiarską w tle), gdy pracował u Vallado a ona u Christiana Van Zellersa. Opowiadała o pasji, która ich połączyła, zwieńczonej założeniem rodziny oraz własnym winiarskim biznesem – choć to słowo może nie jest najbardziej fortunne.
Sandra mówiła też o tym, jak udało jej się wybić w zmaskulinizowanym świecie winiarskim. To aż zaskakujące, że jeszcze 20 lat temu kobieta enolog to było dziwo. Sandra była w zasadzie pierwszą kobietą, która zdobyła uznanie w Douro a obecnie jest traktowana z podziwem i szacunkiem w branży. Można powiedzieć, że w Portugalii przetarła szlaki innym paniom – i bardzo dobrze! Zwłaszcza, jeśli są obdarzone podobnym talentem.
Na małym patio, pod baldachimem liści winorośli liczącej sobie dobre dwie setki lat, siedzieliśmy kolejne dwie godziny, jedząc soczyste czereśnie, degustując wina i co chwila zbaczając w naszej rozmowie na nowe ścieżki. Było o Angelo Gai, który dwukrotnie odwiedził Quinta da Manoella, było o psie Pintasie, którego imię nosi najważniejsze wino Wine & Soul, a który odszedł do krainy wiecznych łowów przed dwoma laty. Rozmawialiśmy też o nowym pupilu rodziny – psie Guru. Ale też o wielkiej winnej różnorodności Douro, o tym, jak niewiele szczepów tu używanych znanych jest ampelografii. Sandra ma w zwyczaju w czasie zbiorów, gdy winograd prezentuje w całej swej okazałości wszystkie swoje cechy, zapraszać na winnice najstarszych mieszkańców okolicznych wiosek, żeby przywrócili nazwy tym bezimiennym dziś krzewom. Funduszy na kosztowne badania genetyczne brak, a warto przecież wiedzieć, jakie skarby kryją się w tej winiarskiej gęstwie.
Było też o tym, jak różne odmiany w field blendach radzą sobie z dojrzewaniem. Wszak wydawać by się mogło, że skoro mamy różne odmiany, to różny winien być też czas gotowości do zbioru. Sandra potwierdziła, że teoretycznie tak powinno być. Że na parcelach jednoodmianowych to się sprawdza, natomiast w tradycyjnym miszmaszu winnic Douro krzewy synchronizują się i wszystkie zaczynają dojrzewać mnie więcej w tym samym czasie, więc nie ma problemów w trakcie zbiorów.
Sandra opowiadała też o swoim podejściu do win, które wytwarza w wspólnie z mężem w Wine & Soul. Przede wszystkim jakość ma kluczowe znaczenie – przy taj niewielkiej produkcji, sięgającej 80 tysięcy butelek rocznie, trzeba szanować owoce z każdego krzewu. W żyznych i płaskich Veneto czy Bordeaux można sadzić 8 – 10 tysięcy krzewów na hektar. Na tarasach w Douro nierzadko mieści się ich ledwie 2 tysiące. Nie dziwi więc, że podstawowe wino, Manoella, kosztuje ok 13 EUR w Portugalii. Z kolei najdroższe Pintas to ok 90 EUR, niemało, ale nie aż tak dużo, gdy porównamy cenę z klasyfikowanymi bordosami czy lepszymi Barolo.
Skoro już o winach mowa, trzeba przyznać, że od początku do końca robią duże wrażenie, przede wszystkim doskonałym balansem. Potęga durańskich szczepów została okiełznana bardzo umiejętnie i w każdym winie znajduje się pewna powietrzność, która daje złapać oddech i przestrzeń.
Guru 2016 (byliśmy pierwszymi, którzy próbowali tego wina – wszak właśnie zostało zabutelkowane). 50-letni krzewy Gouveio, Viosinho, Rabigato i Códega do Larinho i dojrzewanie we francuskiej beczce z battonage dały wino o aromatach niedojrzałych moreli, melona, z wyraźną mineralnością, solą i ładnie wtopioną szczyptą przypraw. W ustach dość miękkie i okrągłe, ale utrzymane w pionie ładną kwasowością cytrynowego soku. Super pijalne i bardzo eleganckie. 90 punktów.Manoella 2015 to krzewy ok 35-letnie i 60% Tourigi Nacional, 25% Tourigi Franca, 10% Tinta Roriz oraz 5% Tinta Francisca. Jest bardzo lekkie jak na Douro, pełne truskawek, malin, do tego lukrecjowa kontra, szczypta anyżu, cynamonu i mentolu. Trochę jak skrzyżowanie bardzo dobrego Beaujolais z równie dobrym Shirazem z Barossy. Na podniebieniu niesamowicie soczyste, pełne hedonistycznego owocu, z jedwabistą, drobną taniną i tylko mgnieniem łupkowej mineralności. Bardzo pijalne, ale w żadnym momencie nie ociera się o banał. 90 punktów.Pintas Character 2014 to już prawdziwy field blend z 50-70 – letnich krzewów, ugniatanie gron stopami w lagares i 18 miesięcy francuskiej beczki nowej i rocznej. W aromacie kreda, czerwone owoce, wiśniowa galaretka, zioła, lukrecja – głęboki i złożony bukiet. W ustach goryczka wiśniowej pestki, miąższ wiśni, dużo ciała, łagodna, ale wyraźna tanina, ciągle jednak wino napędzane soczystym owocem. Do tego długi finisz pestki i skórki wiśniowej. Świetne wino i dobra relacja ceny do jakości. 92 punkty.Pintas 2014 i starsze krzewy (średnio 85 lat), 20 miesięcy beczki nowej i starej i prawdziwa petarda. Zaczyna się uderzeniem ciepłych czerwonych i leśnych owoców: maliny, truskawki, jagody, aronia i jeżyna, wyraźne suszone zioła i aromat rozgrzanych kamieni. W ustach mimo mocy zachowana jest lekkość i przestrzeń – wino koronkowe, utkanie z cieniutkich, pajęczych nici kwasowości, soczystego, ciemnego owocu, korzennych przypraw, pieprzu, drobnych, wyraźnych tanin. Mimo młodego wieku jest już eleganckie, ale potencjał dojrzewania jest. Wielkie wino. 95 punktów.Quinta da Manoella VV 2013 VV czyli vinhas velhas – stare krzewy – i to prawdziwie leciwe – 120 lat! Sok z malin i wiśni, lukrecja, anyż, liść laurowy i zele angielskie – aromaty zmysłowe, głębokie, wciągające do kieliszka jak czarna dziura! W ustach mocna tanina skrywa obietnicę soczystego, skoncentrowanego owocu. Jest garfit, lekka szorstkość, dużo soczystości i obłędnie długi finisz. Na razie jeszcze po prawdzie za młode, ale to wino wielkiej klasy i z równie wielkim potencjałem starzenia. Myślę, że za gotowe do picia będzie za jakieś 3-5 lat i utrzyma się w tym stanie przez dekadę. Genialne! 95 punktów.Oczywiście Douro to Porto. Ponieważ Sandra i Jorge Serôdio Borges nie odziedziczyli wielkich beczek ze starym tawny, ich portfolio tych słodkich win ogranicza się do trzech pozycji: 10 tawny, porto rocznikowego oraz ekstremalnie drogiego (1200 EUR) 5G. Ostatniego nie udało mi się skosztować, ale pierwsze dwa i owszem.
Porto Tawny 10YO ma ciemny, bursztynowo-czerwony kolor a w nosie aromaty orzechów, suszonych fig i pomarańczy posypanych wanilią i cynamonem. W ustach pikantne, pełne kandyzowanych owoców, skórki pomarańczy, z delikatną zielonością i bardzo, ale to bardzo długim, lekko korzennymi finiszem. 91 punktów.Pintas Porto Vintage 2014 to stare krzewy (85 lat) i ponad 30 odmian winorośli. W bukiecie dominują suszone skórki pomarańczy, rodzynki, gałkę muszkatołową, świąteczny makowiec z rodzynkami i słuszną garść ciemnych owoców: jagód, jeżyn, suszonej śliwki. W ustach nadal taniczne, bardzo słodkie, ale nie ulepkowate, pełne likierowego owocu. Bardzo esencjonalne i sycące i o wiele za młode. 91 punktów.Gdy zapytałem Sandrę, kto odpowiada za ostateczny efekt win, ona czy Jorge, powiedziała, że wspólnie dochodzą do porozumienia w tej kwestii. Choć czasami spierają się o detale, to wino zawsze jest ich wspólnym dziełem. I może to zabrzmi tanio czy tam pretensjonalnie, ale czuć w nich harmonię – yin i yang, feng shui czy co tam chcecie, męską moc i kobiecą delikatność.
To był bardzo dobry dzień. Spędziliśmy kilka godzin w pięknym miejscu, w słoneczne popołudnie, rozmawiając nie tylko o winie. Rozmowa się snuła własnym tempem, wino nalewało się do kieliszków, czereśnie same się zjadały a w oddali spokojna cisza zielonych wzgórz. Na koniec zebraliśmy kilka pomarańczy, które rosną obok piwnic i ruszyliśmy miętowym, dzielnym fiacikiem 500 do domu.
Gdy obejrzycie to wideo https://www.youtube.com/watch?v=G5cP9a9c_7M Wine Spectatora, zobaczycie, jak Sandra czuje się nieswojo w warunkach zaaranżowanego wywiadu. Jej żywiołem jest winnica, tarasy Douro i autentyczna, szczera rozmowa. Pojechałem, żeby spotkać się z gwiazdą winiarstwa, a poznałem ciepłą, radosną i niezwykle otwartą osobę, która szybko nawiązuje relacje. Czułem się jak dawno nie widziany przyjaciel rodziny, a nie blogerzyna z dalekiego kraju. Obrigado, Sandra!
Do Portugalii podróżowaliśmy na koszt własny. Degustowaliśmy na zaproszenie Wine & Soul. Znaczna część win z ich portfolio jest dostępna w sklepach Roberta Mielżyńskiego.
Bardzo interesująca i obszerna relacja 🙂 Portugalia to mega ciekawy kierunek winiarski, który moim skromnym zdaniem na spore szanse, aby odnieść wielki sukces na polskim rynku. Wina z Douro lub Dao jakością mogą konkurować z najlepszymi regionami w Europie, o czym przekonaliśmy się na finale Mistrzostw Polski Sommelierów, oferując do tego etykiety, na które nie trzeba brać kredytu. Dzięki za fajny artykuł i pozdrawiam.
[…] chcecie poczytać jeszcze więcej o Sandrze i jej winach, wejdźcie na blog naszego przyjaciela Sebastiana, który miał okazję odwiedzić Sandrę w […]