W części rodzimej branży winiarskiej panuje przekonanie, że winni blogerzy są tubą dyskontów, którym sprzedają swoje ciała i bajty na serwerach za karton wina i milion dolków w nieznaczonych banknotach. Postanowiłem przyjrzeć się zjawisku i na podstawie wpisów z dwudziestu wybranych blogów ocenić, jak faktycznie sprawy się miały w roku 2018.
Dobrze, skoro już daliście się nabrać na clickbaitowy tytuł, to pora przejść do rzeczy. W pracy zawodowej spotykam się z tym, że moi współpracownicy często narzekają na jakiegoś dostawcę, twierdząc, że to, co dowozi pełne jest braków i błędów. Za to drugi jest znacznie lepszy. Albo że z powodu braku jakiegoś ficzera nie zarobili gazyliona dolarów, bo przegrali z tego powodu tyyyyyle tematów. Ich prawo, natomiast ja nie wierzę na słowo – rzucam się w wir analitycznej (dość prostej po prawdzie) aktywności i dochodzę do wniosków opartych na liczbach. Z nimi ciężko dyskutować i często udowadniają, że uogólnione przekonania nie mają nic wspólnego z prawdą.
Podobnie jest z wypominaniem przez część branży winiarskiej (importerów i sprzedawców), że blogerzy sprzedali się dwóm mrocznym graczom, jakimi są Lidl i Biedronka, i na każde skinienie gotowi są produkować na potęgę posty poświęcone ich ofercie. Żeby zbliżyć się do prawdy, przeanalizowałem wpisy z 20 blogów z roku 2018 pod kątem dyskontowej predylekcji. Wnioski będą na końcu.
Na tapet wziąłem następujące blogi: Nasz świat win, Korek od wina, Pisane winem, Wino ze smakiem, Literki butelki kilometry, Winny, MS Sommelier, Na dwa kieliszki, Winniczek, Zapiski z pustyni, PoWINOwaci, Winne okolice, Niewinne podróże, Raport z win, Z winem do kina, Winiacz, W tango z winem, 2Smaki, Italianizzato oraz swój własny. Pominąłem Teorię wina (znikoma ilość publikacji) i Domowego doradcę wina (blog jest sprytną formą promocji własnego sklepu z winem). Mam nadzieję, że selekcja w miarę oddaje stan winiarskiej blogosfery.
Pod uwagę wziąłem tylko teksty, w których pojawiają się opisy win. Przepisy kulinarne czy opisy podróży (albo jak w przypadku Irka Wisa – wpisy o książkach) pomijałem w statystykach. Dlatego posty podzieliłem na trzy kategorie w dwóch grupach.
Grupa pierwsza to:
- Wpisy, w których opisane są wyłącznie wina spoza Biedronki i Lidla.
- Wpisy, w których opisuje się wina z dyskontów i innych źródeł (np. porównanie kilku butelek, panel degustacyjny albo foodpairing)
Grupa druga to:
- Wpisy, w których opisuje się tylko wina z dyskontów (opis kompletnej oferty czy jednej tylko butelki – ważne, że innych dostawców tu nie ma).
Analizuję tylko ilość treści, nie ich wydźwięk. Nie wiem więc, jak dużo pozytywnych i jak dużo negatywnych wpisów znajduje się w tych zbiorach.
Weźcie, proszę, pod uwagę, że łącznie to ponad 1100 wpisów. Dopuszczam zatem możliwość pomyłki z mojej strony, zakładam jednak, że nie jest to więcej niż 2 punkty procentowe, gdy chodzi o reprezentację udziałów poszczególnych kategorii w całym zbiorze. Jeśli mój wywód jest niejasny, myślę, że liczby ułatwią sprawę.
Nasz świat win – Marta i Robert są mega płodni i fajnie się przy tym bawią. W ubiegłym roku przygotowali 130 wpisów, w których opisali 751 win. W tej masie liczba postów poświęconych dyskontom to ledwie 6, w których opisali łącznie 20 etykiet dostarczonych przez Lidla lub Biedronkę. Procentowo oznacza to, że ledwie 4,6% wpisów poświęconych jest dyskontom, a wina z nich stanowią jedynie 2,7% wszystkich opisanych w 2018.
Korek od wina – tutaj wpisów zdecydowanie mniej, bo zaledwie 13, w których pojawiają się opisy etykiet. Daje to 43 ocenione wina z czego 11 to wina dyskontowe, które opisane zostały w 2 postach.
Pisane winem – Mariusz opublikował w ubiegłym roku 36 postów, w których opisał 56 win, z czego 21 stanowiły te z dyskontów. Zmieściły się one w 11 wpisach tylko im poświęconych.
Wino ze smakiem – Paweł w 2018 wysmażył 62 wpisy poświęcone winu, gdzie opisał 80 etykiet. Żadnego wpisu o winach dyskontowych i żadnej etykiety z tych sieci.
Butelki, literki, kilometry, lubujące się w tematach mittleeuropejskich prowincji, w 2018 winu poświęcili 68 wpisów i opisali 85 etykiet. W 3 postach ocenili 4 wina dyskontowe.
Winny – Robert z wiadomych przyczyn w ubiegłym roku pisał niewiele (ale za to jak!). 6 wpisów, 58 win i żadnego dyskontowego.
MS Sommelier – Maciek Sokołowski opublikował w 2018 25 tekstów, gdzie pojawiło się 114 etykiet. Żadnego wina z Biedronki i Lidla.
Na dwa kieliszki – nasza para blogerów wypuściła na świat w poprzednim roku 31 postów, w których krytyce poddała 34 wina. Wpisów o dyskontach 4, win z tychże – 7.
Winniczek – Agata i Wojtek byli w tym roku niezmiernie płodni i opublikowali aż 445 wpisów, w których pojawiły się aż 452 wina. Wpisów o dyskontach było 76 a win z nich 78.
Zapiski z pustyni – u Irka wpisów stricte winiarskich było 52. Opisał w nich 169 win, z czego 73 to etykiety dostępne w Biedronce i Lidlu. Wpisów poświęconych tym sieciom było 15.
Powinowaci nie byli szczególnie aktywni na swoim blogu w 2018 roku, zdecydowanie dużo więcej działo się u nich na Facebooku, ale tego nie biorę pod uwagę. 11 wpisów, 40 win, 12 win z dyskontów w dwóch wpisach – to ich bilans.
Winne okolice – Jurek również nie próżnował w 2018 roku i opublikował łącznie 119 wpisów, gdzie opisał 251 win. 16 postów poświęconych jest dyskontom, z których opisał 30 win.
NieWinne podróże – piszący z Budapesztu Michał Kiss przyzwyczaił nas do świetnych tekstów o meandrach węgierskiego winiarstwa. W ubiegłym roku opublikował 65 wpisów, w których opisał 265 win. Co ciekawe, wysłannicy dyskontów za nic robią sobie granice, dzięki czemu Michał opisał 29 win z dyskontów w 3 postach.
Raport z win – Iza coś się ociągała w ubiegłym roku i opublikowała tekstów 7, w których opisała 19 win. Dyskontowych nie stwierdzono.
Z winem do kina – Piotrek napisał łącznie 19 postów, część z nich łączyła wino z filmem, część poświęcona była podróżom. Opisał w sumie 32 win i żadnego dyskontowego.
Winiacz – Robert spłodził 45 postów, w których opisał łącznie 251 win. 103 z nich to wina dyskontów, którym poświęcił 14 wpisów.W tango z winem – Maciek zamieścił 21 wpisów i opisał 67 win. Kto by pomyślał, że ten krakowski zblazowany miłośnik Malbeca opisze jednego wprost z Biedronki. 1 wpis – 1 wino.
2 smaki – Janek (brzydsza część blogerskiej pary) opisał w 61 postach 73 wina. 13 win z dyskontów i 7 wpisów im poświęconych.
Italianizzato opublikował w ubiegłym roku 21 wpisów i opisał w nich 103 wina. Żadnego wpisu o winach z dyskontów, natomiast 2 etykiety opisał.
Zdegustowany – last but not least mój blog. W ubiegłym roku opublikowałem 48 postów i opisałem łącznie 132 wina. W 7 wpisach o winach z dyskontu opisałem 11 etykiet.Ilość publikacji „dyskontowych” w powyższym ujęciu pokazuje, że są blogerzy, którzy piszą częściej o winach z Biedronki i Lidla i są tacy, którzy tą tematyką niemal albo wcale się nie zajmują. Natomiast nie da się tu odnaleźć mitycznych 90% (autentyczne słowa jednego z właścicieli sklepów z winem) wpisów o dyskontach, a nawet połowy, o której pewnie niektórzy skrycie marzą.
Zakładam, że niektórzy odnoszą wrażenie, że treści o dyskontach jest dużo, ponieważ niemiecka i portugalska sieć prowadzą działania marketingowo-piarowe skierowane są znacznej części winiarskich mediów. Efekt jest taki, że o jakiejś konkretnej ofercie piszą wszyscy na raz i stąd wrażenie masowości i wszędobylstwa materiałów na temat dyskontów. Cóż, to trochę tak, jakby po wizycie w szpitalu wyciągnąć wniosek, że wszyscy są chorzy.
A wniosek z analizy 20 blogów (co pewnie stanowi około 30% aktywnych blogów winiarskich – to moje założenie, poparte tylko przeczuciem) jest taki, że na 1133 posty opublikowane i 3075 win opisanych wpisów o dyskontach jest 167 a opisów win 415. Procentowo wygląda to następująco:
Przystępując do wpisu zakładałem, że udział postów o dyskontach będzie wynosił w granicach 10% – trochę się pomyliłem, ale nadal to 14,7% to nie połowa ani 90%. Polecam wszystkim takie ćwiczenia – bardzo łatwo zweryfikować, czy nasze przeczucia mają poparcie w rzeczywistości, czy tylko są wynikiem skrzywionej optyki i uprzedzeń.
Idąc dalej tym tropem oto rady dla importerów/kupców narzekających na temat dominacji tematyki dyskontowej w blogosferze winiarskiej:
- Chcesz, żeby o Tobie pisali – zorganizuj degustację dla mediów. Nagle się okaże, że o Twojej ofercie pisze 20 tytułów, większość podepnie linki do Twojej strony, a więc masz też bonus w postaci SEO.
- Jeśli chcesz współpracować, to nie wieszaj na nas psów. Rzuć okiem w liczby i zastanów się, dlaczego opłaca się to Lidlowi albo Biedronce – mam takie wrażenie, że oni ROI liczą bardzo mocno. W końcu to korporacje.
- Nie musisz wydawać zylionów na promocję. Wystarczy z odpowiednim wyprzedzeniem wysłać zaproszenie, otworzyć kilka butelek, wlać ciut wody do karafek i pokroić kilka bagietek. Naprawdę – tyle wystarczy, żebyśmy przyszli i opisali Twoją ofertę. Tylko najlepiej w godzinach wczesnowieczornych – nikt z blogerów z wina nie żyje. Do winiarskiej pasji dokładamy bardzo dużo kasy, którą zarabiamy codziennie między 8 a 16 (a czasami nawet dłużej).
Wszystkiego dobrego w nowym roku.
Dane w tabelkach na podstawie opracowania własnego.
Zdjęcie psa z baneru główneg – stąd: https://www.hirerush.com/blog/how-to-leash-train-a-puppy/
Zabrakło kluczowej danej kontekstowej – dyskonty i markety odpowiedzialne są za 81% (ilościowo) rynku wina w Polsce. I to zapewne najbardziej boli krytykantów. Ponieważ jednak odpowiedzialnych za ten stan rzeczy – czyli konsumentów – trudno skrytykować, no to przynajmniej trzeba skrytykować blogerów. EOT.
Z mocna ambiwalencja dotarło do mnie, że 28% mojego kontentu dotyczy dyskontów. Ponad ćwierć. Jakoś mnie to nie przeraża, bo to pewnie wciaż mniej niż połowa udziałów rynkowych tego segmentu.
Przy okazji jedna ciekawa rzecz wyszła na wierzch. że 28% kontentu odpowiada za 43% etykiet. Czyli prawdopodobnie większość wpisów o winach z dyskontów jest wpisami zbiorczymi, a wpisów o winach „niedyskontowych” to wpisy dedykowane jednej butelce. Czyli jednak to te wina inspirują mocniej.
Przy okazji ma wrażenie, że te statystyki są delikatnie zaburzone bo…
Np u mnie jest taki oto wpis https://blurppp.com/blog/winnica-lidla-uaktualnia-oferte-29-nowosci/ a w nim 29 etykiet czyli blisko 2/3 wszystkich dyskontowych etykiet jakie opisałem w czasie roku. 1 wpis – 29 etykiet czyli tyle co niektórzy w ciągu całego roku.
Z drugiej strony mam spory ( wciaż nie skończony) serial potargowy. Gdzie nie chciałem pisać o każdej zdegustowanej butelce, a wyszło by tego pewnie z 500 i statystyki były by inne . Ale przy każdej wymienionej butelce pojawiłaby sie tylko nota punktowa. Ale by były 🙂
Na koniec jeszcze jeden drobiazg. Dziś dyskonty ( bardziej Lidl i jego winnica, mniej Biedronka) to już nie są dostawcy taniego chłamu. Tam trafiają sie też perełki jak głośno dyskutowany Colossal, ale to temat na osobna rozmowę.
Pozdrawiam i szczerze szanują za ogrom włożonej w ten wpis pracy
Sebastian, świetna analityczno-statystyczna robota, która pokazuje że nie sprzedaliśmy się jeszcze dyskontom i najważniejsze jest dla nas wino i jego odczuwanie a nie darmowe kartony. Może po prostu te znienawidzone dyskonty za mało, o ile w ogóle, nam płacą 😉
Otóż wyliczyłem sobie, że od początku prowadzenia mojego bloga wydałem nań około 30.000 PLN (za tyle wypiłem win, które w 99,99% sam kupiłem) i chociaż blog mój nie jest prawdopodobnie ani polski, ani o winie nie mówi nic, to jednak jakiś tam wpływ opiniotwórczy posiada. Aby więc koszty jego prowadzenia były jak najniższe, kupuję wina tam, gdzie są one najtańsze (a do wypasionych piwnic w Stolicy, Poznaniu, czy innym Krakowie mam trochę daleko). Są jeszcze sklepy Online, ale one ponoć nielegalne, no i nie najtańsze. Dlatego mogę też wydawać się tubą dyskontów. Cóż, taki jest los blogerów w Powiatowej. Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku
Drogi Andrzeju. Dobrze byłoby, gdyby niektórzy importerzy Twoją optykę zrozumieli.
Jeśli zaś przykrość sprawiło pominięcie Twojego bloga – przepraszam. Po prostu musiałem coś wybrać – niestety, cała ta zabawa w wino odbywa się po godzinach, więc nie mogłem poświecić na to tyle czasu, anu przeanalizować wszystkie przejawy blogerskiej aktywności na winnej niwie.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku. Ukłony.
Żadnej przykrości, jest, jak jest, natomiast faktycznie z importerami i z życiem w Powiatowej jest trochę kwadratura koła i nie wiem, czy to się kiedykolwiek poprawi. Najlepszym wyjściem byłaby (wreszcie) legalizacja handlu winem Online, bo tak jak jest teraz, to ciągle chodzimy po ostrzu noża. A na temat mentalności naszych importerów nie chcę się wypowiadać (temat rzeka i szkoda gadać). Dzięki na odpowiedź i również ukłony:-)
[…] będzie o czym pisać. Piszę, zatem, ten tekst na marginesie wpisu, który pojawił się w blogu zdegustowany.com. Znamienity don Sebastian, czyli autor tekstu napracował się wielce podając kilka […]
[…] Zdegustowany umieścił wpis podsumowujący statystycznie rok 2018 w kontekście pisania o winach z dyskontów w […]
[…] dyskontów (patrz szczera wypowiedź Domowegodoradcy w odpowiedzi na wpis Zdegustowanego) nasuwają mi się następujące […]