Carla Benini i Edoardo Ventemiglia porzucili swoje wygodne życie w Rzymie, by na wulkanicznych glebach Maremmy zmagać się z winiarskim losem. Ona – agronom, on – filmowiec, uprawiają biodynamicznie winorośl, z której tłoczą mineralne, terroirystyczne wina. Dziś zapraszam do Sassotondo.
Droga z Civitella Marittima do Pitigliano wiedzie w cieniu spektakularnej Monte Amiata, by po pewnym czasie zagubić się gęsto zalesionych górach. Do starego, wykutego w wulkanicznym tufie miasta nie dotrzemy. Dwa kilometry przed nim skręcamy w prawo w szutrową drogę na rozległe wypłaszczenie, porośnięte winoroślą. Przejeżdżamy obok symbolicznej kamiennej bramy, przy której stoi zardzewiała tablica z wyciętą na wylot nazwą – Sassotondo. Wjeżdżamy do królestwa Ciliegiolo.
Tego dnia na winnicy jest tylko Edoardo; Carla i ich córka wyjechały do Rzymu. Ich winiarska historia zaczęła się na początku lat 90. ubiegłego wieku. Jest podobna do wielu innych : małżeństwo wyjechało na wieś i zakochało się w miejscowych widokach. Szczególnie to nie dziwi, ponieważ ta południowa część Toskanii jest piękna, ale nie pocztówkowo urokliwa jak Chianti. Tu jest dziko; natura wydaje się dużo bardziej obecna i niemal zupełnie nieokiełznana, miasteczka bardziej ubogie niż na północy a wiatr silnie wiejący na płaskowyżu, jest bardziej porywisty, na swój sposób jest tu surowo. Ale nie początek tej historii jest najważniejszy, a to, co nastąpiło później. Carla i Edoardo robią wina charakterne i wyraziste jak tutejsze terroir, a ich znakiem rozpoznawczym jest odmiana Ciliegiolo, która w Toskanii służy bardziej za statystę, niż aktora pierwszoplanowego.
Po krótkim powitaniu Edoardo, wnuk pierwszego operatora Hitchcocka (stąd zajebista koszulka – jeden ptak mówi do drugiego “Mio nonno ha lavorato con Hitchcock”), prowadzi mnie wolnym krokiem do wykutej w wulkanicznym tufie niewielkiej winiarni. Wilgotne ściany pokryte są białymi kępkami grzybów niczym watą cukrową. Stoją tu stalowe tanki, botti i barriques a także terakotowa amfora; stare roczniki spoczywają pokryte pajęczyną na wyżłobionych w skale półkach. Jest przyjemnie chłodno, co szczególnie doceniam w ten bardzo ciepły, wrześniowy dzień.
Sassotondo to od samego początku winnica organiczna, a w zasadzie biodynamiczna, ale nie certyfikowana. Jak w jednym z wywiadów powiedziała Carla, nie chcą robić z tego marketingowego wyróżnika, biodynamika jest dla nich, a nie dla podnoszenia liczby sprzedanych kartonów.
Gdy wchodzimy do małej sali degustacyjnej w budynku powyżej winiarni, na stole czeka książka Johna Szabo MS Volcanic Wines otwarta na stronach poświęconych Sassotondo. Edoardo wyraźnie ożywia się, gdy pytam o terroir. Prowadzi mnie do ściany, na której oprawione są mapy geologiczne okolicznych terenów. Centralne miejsce zajmuje ta, gdzie na papier przeniesione są zbocza wygasłego wulkanu, w którego kalderze rozlało się jezioro Bolsena. Pedro Parra, pochodzący z Chile specjalista ds. terroir, eksploruje razem z Edoardo różnice poszczególnych parceli. Ich poszukiwania znajdują swój płynny, namacalny efekt w butelkach.
Organizmem, na którym najchętniej praktykują swoje eksperymenty jest Ciliegiolo – odmiana na toskańskiej ziemi obecna od lat, ale odgrywająca rolę zasadniczo drugorzędną, tła przede wszystkim dla Sangiovese. Ciliegiolo, czyli wisienka, bierze swą nazwę od aromatu i barwy winogron. Wina z tej odmiany są soczyste, mają aromaty wiśni, truskawek i korzennych przypraw, ciało od średniego do pełnego i czasem brakuje im kwasowości, ale raczej wtedy, gdy grona zostaną “przeciągnięte” na winnicy. Całkiem milusie, ale Carla i Edoardo robią z tego szczepu wina charakterne i pięknie mówiące o swoim pochodzeniu.
Oczywiście nie samym Ciliegiolo żyje człowiek i poza nim w Sassotondo uprawia się Sangiovese, Teroldego (ukłon w kierunku rodzinnych stron Carli), Merlota, Trebbiano, Greco i Sauvignon Blanc. Jak się rzekło na początku, stosuje się tu różne techniki winifikacji, od klasycznych po kilkumiesięczne macerowanie na skórkach win białych.
Sassotondo Isolina Bianco di Pitigliano DOC 2018 jest kupażem Trebbiano, Greco i Sauvignon Blanc ze stali., po kilkunastogodzinnej maceracji na skórkach. Miast jednak miłego, tarasowego wina dostajemy tutaj aromaty siana, pigwy i obitego jabłka, dużo wulkanicznego bogactwa, kwasowość zastąpiona jest tu mineralną pikantnością i słonością, a wysoki alkohol (14,5%) wtopiony jest w sutą materię wina. Bardzo kulinarne. 89 punktów, 23 EUR*.
Sassotondo Numero Sei Toscana Bianco IGT 2017 jest blendem Greco z Sauvignon, który dojrzewał 12 miesięcy w barrique i kilka miesięcy w butelce. Wino o słodkim, lekko mlecznym aromacie (białe landrynki), ze skórką cytryny, suszoną brzoskwinią, miętą i nutą herbacianą. W ustach słonawe, z subtelnym umami, całkiem wyraźną taniną, lekko anyżowe, herbata z cytryną. Pełne i eleganckie, znowu bardziej do parowania z jedzeniem niż do sączenia solo. 91 punktów, 45 EUR.
Sassotondo Numero Dieci Toscana Bianco IGT 2017 to już wino pomarańczowe pełną gębą, w którym grona Greco macerowały przez 9 miesięcy na skórkach, by po tym czasie trafić na rok do baryłek w celu złagodzenia tanin. W efekcie mamy wino przebogate, o aromacie “wytrawnego” miodu, orzechów włoskich, pieczonego jabłka z cynamonem, jabłkowej pestki, herbaty i suszonych kwiatów. Delikatna lotna kwasowość dodaje żywiołowości. W ustach bardzo szorstkie i kamienne, tanina wyraźna, dużo umami, soli i niespotykana materia, bliższa winom czerwonym niż białym. Wspaniałe, ale trudne w lekturze. 93 punkty, 40 EUR.
Sassotondo Ombra Blu Sovana Rosso Superiore DOC 2016 jest całkiem zaskakującym blendem Sangiovese, Merlota i Teroldego (!) (60/20/20) po 12 miesiącach w barriques. Wino bodaj najbardziej przystępne i mainstreamowe, z typowymi aromatami słodkich czereśni i odrobiną korzennych przypraw. W ustach solidnie zbudowane, taniny krzepkie, ładnie osadzone owocowe ciało na kwasowym kręgosłupie. Bardzo pijalne, choć nieco zbyt przewidywalne, ale z czegoś żyć trzeba. 88 punktów, 20 EUR.
Sassotondo Ciliegiolo Meramma Toscana DOC 2018 bardzo dojrzały, sexy owoc śliwki i wiśni, do tego garść suszonych ziół i świeżo zmielony czarny pieprz; na podniebieniu bardzo soczyste, pełne owocu czereśni i śliwki, lekko pikantne, z delikatną nutą migdałowego likieru, tanina zmiękczona – wino spore i potoczyste. Zimne kiełbasy i dojrzałe sery znajdą w nim dobrego kompana. 88 punktów, 14 EUR.
Sassotondo San Lorenzo Ciliegiolo Maremma Toscana DOC 2015 ze słynnej winnicy San Lorenzo obsadzonej ponad 50-letnimi krzewami. Długie, niespieszne dojrzewanie w slawońskich botti poprzedza dodatkowe 18 miesięcy spokojnego leżakowania butelek w piwnicznych ciemnościach. W efekcie mamy intensywne aromaty suszonych wiśni i śliwek, śródziemnomorskich ziół i wulkanicznej pikantności. Usta są spójne, mocne, by nie powiedzieć mocarne, ale dobrze oparte na kwasowej strunie, dzięki czemu balans jest przedni. Tanina bardzo zdrowa, jeszcze młoda i mówi wprost, że jeszcze o jakieś pięć lat za wcześnie na to wino. W każdym razie wielka klasa i duża głębia. 92 punkty, 33 EUR.
Sassotondo Ciliegiolo Poggio Pinzo Maremma Toscana DOC 2017 z gron zebranych ze zbocza wygasłego wulkanu, którego ostatnia erupcja miała miejsce przed 150 tys. laty, obrobionych jedynie w terakocie. Niezwykle zmysłowe, niemal erotyczne wino, o aromatach fiołków, wiśni, słodkich przypraw i szminki. W ustach potężne, ale zaskakująco przy tym przestrzenne, mineralnie świeże, mimo, że młodsze, bardziej przystępne od San Lorenzo, ale też o metr głębsze, o warstwę bardziej złożone, o krztynę bardziej zachwycające – wspaniałe, wspaniałe wino. 93 punkty, 27 EUR.
Wina zdecydowanie autorskie, wyróżniające się na tle regionu, niezwykle ekspresyjne, niepohamowane, doskonale wyrażające to wulkaniczne, nieco dzikie terroir. Niestety, niedostępne w Polsce, a szkoda. Jestem pewien, że dobry sommelier miałby z nich świetny użytek.
Wyszedłem na zewnątrz, płaskowyż owiewał wschodni wiatr, słońce wisiało wysoko, kiście winogron czekały już na nadchodzące lada dzień zbiory. W powietrzu unosił się zapach ziół, a wspomnienie wulkanu spod stóp ciągle czułem w ustach. Razem ze smakiem słodkiej czereśni.
Poza winami Sassotondo tłoczy też oliwę z oliwek, która również ma w sobie wulkaniczną pikantność – zapytajcie Roberta z Naszego Świata Win.
Podróżowałem za własne, piłem na zaproszenie producenta.
*Podane ceny to przybliżone ceny detaliczne we Włoszech.
Warto dodać, że wisienka jest tatusiem sangiovese! Więcej w opublikowanym kilka dni temu artykule https://www.wine-searcher.com/m/2020/03/sangioveses-daddy-makes-a-comeback Obie odmiany są głównymi czerwonymi odmianami sąsiedniej apelacji Montecucco DOC
[…] prostej budowli uroku, szczególnie wewnątrz. Może nie jest to wykuta w tufie jaskinia jak w Sassotondo, ale swoją praktyczną funkcję spełnia doskonale. Obok szeregu stalowych kadzi stoją betonowe […]