Śledzący polską winną blogosferę na pewno znają cykliczną serię Winne Wtorki. W każdy pierwszy i trzeci wtorek miesiąca tajemnicza grupa blogerów degustuje wina, które jeden z nich sugeruje. W tym tygodniu rodzaj wina określił Winiacz, a jego wybór padł na czerwone węgrzyny, ale za wyjątkiem Egri Bikaver. Nice try, Sauron 🙂
Już tłumaczę, dlaczego nice try. O ile ze znalezieniem przyzwoitych białych win z Węgier problemów nie ma, to znalezienie niezłego czerwonego nie Egri Bikavera trzeba solidnie poszukać :). Za namową samego prowodyra podskoczyłem do sklepu Vino Seco na Smoczej i tam, o dziwo, było z osiem czerwonych etykiet od Madziarów i chyba tylko dwa Egri Bikavery. Mój wybór padł na Gál Tibor Pinot Noir 2011 z Egeru. Po pierwsze dlatego, że Tibor Gal był wielkim winiarzem, którego karierę przerwała przedwczesna śmierć. Jego schedę odziedziczył syn, któr stara się udowodnić, że też daje sobie radę z gronami. Po drugie – bo byłem ciekaw Pinota z Węgier. Jak sobie poradzi, czy będzie miał jakiś swoisty charakter.
A teraz chwila o Egerze, z którego pochodzi moja butelczyna. Eger to drugi najbardziej znany region winiarski Węgier. Rozsławił go Egri Bikaver, czyli czerwone wino wieloszczepowe, u nas okupujące najniższe półki sklepów osiedlowych z ceną na poziomie 15 złotych polskich. Jego największa „świetność” przypadła na czasy dawno i słusznie minione. Pewnie to jest powodem jego marnej opinii, a szkoda, bo dobry Bikaver naprawdę może sprawić całkiem sporo przyjemności. Ale Robert zakazał o Bikaverze, więc kończę.
Sam Eger to miasto leżące w odległości ok. 150 km a wschód od Budapesztu i jest centrum regionu winiarskiego o tej samej nazwie. Leży w krainie Średniogórze Północnowęgierskie, co jednoznacznie wskazuje, że jest tam z lekka pagórkowato :). Winorośl uprawia się tam na 6000 hektarów, a główne szczepy to: Kekfrankos, Kadarka, Cabernet Franc, Cabernet Sauvignon, Merlot, Pinot Noir, Chardonnay, Olaszriesling i Harslevelu. Historia zaś produkcji wina sięga X wieku, więc już ponad tysiąc lat egerscy Madziarzy taplają się w moszczu i oddają konsumpcji sfermentowanego soku.
Teraz nadeszła chwila dla winnicy Gál Tibor. Powstała ona w roku 1993. Jej założycielem był właśnie Tibor Gál, który zdobywał enologiczne doświadczenie w winnicach Włoch (słynna Ornellaia, czyli Antinori), a przez rodaków uznawany był za jednego z największych winemakerów Węgier. Po powrocie postawił na wina odzwierciedlające terroir z wykorzystaniem najbardziej aktualnej wiedzy enologicznej. Powoli dobierał i kupował odpowiednie parcele, aby zasadzić na nich właściwe grona. Niestety, w 2005 roku w trakcie pracy doradczej w RPA Tibor Gál odszedł, a winnicę odziedziczył jego syn,Tibor junior. Sześć lat później dołączyli do projektu dwaj wspólnicy, którzy chcą stworzyć muzeum Egri Bikavera, a samemu winu przywrócić należne mu miejsce w winnym świecie – ja trzymam kciuki. Winnice Gál Tibor to sześć parceli, położonych w niedużych odległościach między sobą i stanowiących nieco ponad 40 ha upraw. Czarny Pinot rośnie na dwóch z nich.
Skoro już wszystko mamy wyjaśnione, czyli wiemy, gdzie leży Eger, kto zrobił moją flaszkę, to pora na jej ocenę. Jak się rzekło, był to Pinot Noir 2011. Wino dojrzewało przez 12 miesięcy w dębinie, ale jakiej, tego nie wie nikt :). W każdym razie w kieliszku wino jest dosyć ciemne i całkiem intensywne jak na czarnego Pinota – wpada niemal w kolor bordowy. Co prawda w nosie w pierwszej chwili uderza lekki, niezasymilowany alkohol – wszak wino nie jest słabeuszem, ma przyzwoite 13,5%, ale momentalnie ustępuje on miejsca typowym nutom truskawki, poziomki i delikatnej, beczkowej wanilii. W tle kryje się gdzieś nie do końca dojrzała wiśnia skontrowana świeżo ugotowanymi powidłami z ciemnych owoców. Po pół godzinie w karafce wszystko się nieco ułagadza, delikatnieje i bardziej zmierza w kierunku owocu i powideł – nuty beczkowe ustępują. W ustach mamy wysoką kwasowość i mocne, choć nie suche taniny. Sprawia to, że wino ma zieloną ekspresję, jakby się przegryzało wierzbową korę wiosną, bardzo jeszcze niepoukładane i kanciaste.
Dosyć młody rocznik potwierdził moje obawy przed jego otwarciem, wino jest zdecydowanie za świeże, niepoukładane, jak człowiek w wieku młodzieńczym, niby zdradza oznaki tego, co z niego będzie, ale falset uświadamia, że jeszcze sporo czasu przed nim, nim osiągnie swoją pełnię. Tak jest z tym winem – potencjał zdecydowanie jest, wyraźnie taniny i znaczna kwasowość potrzebują jeszcze dwóch – trzech lat, zanim się ze sobą dogadają. Sądzę, że wyrośnie z niego wino na schwał, choć o gołębim sercu. W sam raz do wołowego pörköltu, albo mocno paprykowanej kiełbasy z mangalicy. Chyba skoczę po drugą flaszkę, żeby otworzyć za trzy lata. Może na Boże Narodzenie?
Gál Tibor Pinot Noir 2011
Cena: 51 zł
Ocena: 7/10 (pewnie za trzy lata o jeden albo półtora punktu podskoczy)
Inni blogerzy o czerwonych węgrzynach:
Winniczek na półsłodko: http://winniczek.eu/bin/index.pl?PAGE=2044
Wianiacz o wakacyjnym łupie: http://winiacz.blogspot.com/2014/12/winne-wtorki-meszaros-pal-pinot-noir.html
Blurppp o Cabernecie Sauvign0n: http://blurppp.com/blog/winny-wtorek-egri-csillagok-cabernet-sauvignon/
Nasz świat win o Cabernecie Franc: http://naszswiatwin.pl/jackfall-cabernet-franc-2009-na-wegierski-winny-wtorek/
Italianizzato o flaszce z Faktorii Win: http://italianizzato.blogspot.com/2014/12/winne-wtorki-faktoria-win-furioso-czyli.html#
Przywinie zaś o Kadarce: http://przywinie.pl/2014/12/02/winne-wtorki-ban-na-egri-bikaver/
[…] Zdegustowany […]
[…] Zdegustowany […]
[…] Zdegustowany […]
[…] Zdegustowany […]