Tym razem to ja zaproponowałem temat Winnych Wtorków. Zastanawiałem się nad bardzo przeze mnie lubianą Słowenią, ale górę wziął jeszcze bardziej interesujący kierunek – wino musujące z Nowego Świata, najlepiej zrobione metodą szampańską. Ciekawi? Bo ja tak.
Metoda szampańska produkcji wina musującego polega na tym, że do wina bazowego dodaje się ponownie drożdże, czasem z dodatkiem moszczu winogronowego albo syropu z cukru trzcinowego i pozwala się ponownie winu fermentować, tym razem jednak w szczelnie zamkniętej butelce (ten dodatek nazywa się liquer de tirage). Efektem dodatku drożdży i cukru jest dwutlenek węgla i osad. Osad drożdżowy wzbogaca i strukturę, i aromat, i smak wina, dlatego najbardziej złożone musiaki dojrzewają nad nim przez lata, ale wiadomo, że trzeba się go pozbyć. Ale jak to zrobić, żeby nie wyleciały bąble – proste, trzeba zamrozić szyjkę i po chwili usunąć zestalone, drożdżowe gluty a szyjkę zatkać świeżutkim korkiem. Przed tym można dodać jeszcze określoną ilość cukru, aby wyregulować słodycz wina – im go więcej, tym bardziej słodkie będzie. Poziom cukru jest następujący: Brut Nature (ew. Zero Dosage, mój ulubiony) 0-3 g/l; Extra Brut – 0-6 g/l; Brut – 6-12 g/l; Extra Dry – 12-17 g/l; Dry – 17-32 g/l; Demi Sec – 32-50 g/l oraz Doux – powyżej 50 g/l. Najbardziej znane wina produkowane tą metodą, to oczywiście Szampan, Cava i Franciacorta. Ale są oczywiście też niemieckie i austriackie Sekty, są Cremanty z Alzacji i Burgundii, są portugalskie wina Espumoso, piłem robione metodą klasyczną Blanc de Noirs z Emilii-Romagnii, podobno całkiem dobre są południowoafrykańskie wina tego typu a jednym z najpowszechniej dostępnych jest Jacob’s Creek Chardonnay Pinot Noir. Tyle tytułem wstępu.
Oczywiście, nie będę pisał o Jacob’s Creek, bo wiele razy o nim pisano (np. tu, tu i tu). Okazuje się jednak, że polskie sklepy oferują może nie oszałamiający, ale całkiem przyzwoity wybór bąbli z Nowego Świata. Mój wybór padł na Mount Bluff Sparkling Rosé z Marks & Spencer, czyli podstawowy, nierocznikowy kupaż Chardonnay i Pinot Noir wprost z Nowej Zelandii. I tu po raz kolejny czapkę z łba dla sieci. Wtajemniczeni wiedzą, że tam można znaleźć świetne wina w dobrych cenach, a ten różowy musiak jest tego dokładnym potwierdzeniem. Za zaledwie 32,19 PLN nabyłem świetną w swojej klasie flaszkę, przy której większość Cav w tej cenie może się schować. Producentem jest Lion Wine & Spirits, wielki potentat, który robi dla M&S Bluff Hill na wyłączność. Jest to fajny, pełny róż w stylu Brut. Oko niemal koloru domowego kompotu truskawkowego. W nosie drożdże są wyraźne, czyli drożdżówka i skórka chleba, jest czerwona porzeczka, rabarbar i odrobina morskiego powietrza. Do tego zielona, niedojrzała truskawka. Naprawdę świetny bukiet, jak za nieco ponad 3 dychy. W ustach ładnie i gęsto się pieni. Dalej czuć pieczone jabłka i wysoką, rześką kwasowość. W tle przyjemna gorycz. Finisz ładny, przyjemny o średniej długości. Naprawdę – całkiem emocjonujące wino, jak na ledwie 3 dyszki. Odnajdzie się i do jedzenia, i jako aperitif i do celebracji. Ładne – polecam.
Mount Bluff Rose
Miejsce zakupu: Marks & Spencer (zakup własny)
Cena: 32,19PLN
Ocena: 86 punktów
O musiakach z Nowego Świata pisali:
Tak, tak, tak! Bąble z Nowej Zelandii dają naprawdę dużo przyjemności. Polecam szczególnie sięgnąć po tutejsze Sauvignony w wersji musującej – świeża bomba aromatyczna, do tego eleganckie bąble i drożdżowe dodatki – pycha! 🙂
P.S. Jacob’s Creek Chardonnay Pinot Noir chyba jest australijski, a nie południowoafrykański (przynajmniej w moim markecie ;)).
Straszna gapa ze mnie z tymi odpowiedziami – powiadomienia przychodzą na skrzynkę, na którą zaglądam raz na tydzień. Przy Jacob’s Creek użyłem chyba zbyt daleko posuniętego skrótu myślowego, bo chodziło mi o musiaki z Nowego Świata w ogóle, a nie z RPA konkretnie. Tak, nadal JC jest z Australii i nadal jest niezły.
[…] Zdegustowany […]
[…] Przeczytajcie co pili inni blogerzy: Zdegustowany […]
[…] Przeczytajcie co pili inni blogerzy: Zdegustowany […]
[…] Przeczytajcie co pili inni blogerzy: Zdegustowany […]