Niedawno brałem udział w zorganizowanej przez Michała Misiora degustacji w ciemno, w której ocenialiśmy wina przełamujące magiczną barierę ceny 100 złotych. To niemała kwota, którą sam rzadko przekraczam. Jeśli już to robię, to na takie do kolekcji i najczęściej za granicą, gdzie za 25 euro można kupić dużo lepsze flaszki, niż oferowane w Polsce w złotówkowym ekwiwalencie. Pytanie – czy wysoki rachunek znajduje potwierdzenie w jakości wina?
Na tapecie mieliśmy 9 win, udostępnionych przez importerów, oczywiście wszystkie w cenie powyżej 100 złotych. No i od pierwszego zaczęła się zgadywanka.
Pierwsze, białe, było szorstko mineralne, z jabłkiem, miodem, kwiatami i suszonymi owocami (morelą i ananasem) w bukiecie. Czuć jednak, że ściśnięte, zamknięte – zresztą, bardzo powoli rozwijało się w kieliszku. W ustach niemal rosołowe, gęste, lekko słone i ze sporą goryczką. Pomyślałem sobie – dobre, a nawet bardzo dobre wino, ale jeszcze nie teraz, jeszcze ma czas. Inama Vigneto du Lot Soave Classico 2015 to zdecydowanie kawał wina, ale picie go teraz to dzieciobójstwo. Trzyletniemu daję 88 punktów, ale za 5 lat będzie na bank 90-92. 219 zł w Kroplach Wina.Drugie białe wino, a stylistyka podobna – beczka była, było battonage, jest brzoskwinia, trochę kwiatów, odrobina migdałów i korzenne przyprawy. W ustach tłustawe, z pigwową kwasowością, obitym jabłkiem i niezłą mineralnością. Wino gotowe już do picia, ale kolejne pięć lat powinno wytrzymać. Bardzo dobre i ciekawe – kulinarne. Z Sycylii. Alessandro di Camporeale Catarratto Vigna di Mandranova 2015 nie ma może takiej złożoności jak powyższe Soave, ale do picia teraz jest dużo lepszą opcją. 90 punktów za 109 zł. Znowu Krople Wina.
Pierwsza czerwień to dużo czerwonych owoców, wiśnie, bardzo dojrzałe truskawki, wiśniowy likier, słodki tytoń, podsuszona śliwka i lekkie muśnięcie korzennych przypraw. Na podniebieniu pełne ciało, pieprzne i goryczkowe, ale bardzo owocowe: wiśnia, tarnina i całkiem sporo przyjemnej taniny. Dobre, radosne wino, dobrze skoncentrowane i w idealnym momencie do picia. Czuć, że z ciepłego miejsca, ale nieźle okiełzane. Tak na 90 punktów. Mitolo G.A.M. 2013 Shiraz Clare Valley z katalogu Wine Avenue kosztuje 119 zł.
Odgadnięcie pochodzenia kolejnego wina nie sprawiło mi trudności. Jasna, lekko ceglasta szata, ciut fiołków, kropla żelaza, malina i truskawka. W ustach szczupłe, ale całkiem solidnie taniczne i fest kwasowe, jak się mówiło u mnie na kurpiowskim pograniczu. W smaku owocowo-herbaciane, w finiszu tanina ściąga usta. Nie powaliło mnie. Dante Rivetti Barbaresco Bric’Micca 2012, chyba najsłabsze wino wieczoru, 87 punktów za 129 zł. Znowu Wine Avanue.
Na szczęście zrekompensowane zostało przez ten cudowny okaz Blaufrankischa. W nosie ziele angielskie, lekka łodyga, zielony pieprz, barszcz czerwony i niedojrzała wiśnia. A w ustach średniej budowy, kwasowość dopiero co dojrzałej wiśni i pieprz i znowu ten barszcz, i ładna tanina, i chłodna owocowość. To bardzo ciekawe, rzutkie i intensywne wino – jedno z moich ulubionych tej degustacji. Tylko że to guzik, nie Blaufrankisch. To wenetańskie Inama Carmenere Piu 2014. Świetne wino, na 91 punktów za 110 zł w Kroplach Wina.
Kolejne wino buchało gorącem. Słodkie czerwone owoce zmieszane z galaretką wiśniową, podpieczonym bekonem, mentolem, lilią i pewną zwierzęcą nutą. W ustach bucha owocem, macerowaną wiśnią, lekką pestką. Na szczęście przyzwoicie skrojona kwasowość trzyma to wszystko w kupie. Bardzo smaczne wino, na pewno z południa. Jakiś Rodan, może znowu Sycylia? Nie, to Casa Rojo Maquinon 2016 z portfolio Red Nose. Ta czysta Garnacha, bardzo apetyczna i hedonistyczna, zbiera ode mnie 90 punktów w cenie 159 zł. Zabawy dużo, ale w tych pieniądzach chciałoby się ciut więcej poważniejszych doznań.
Rozpoznanie wina numer siedem nie nastręczyło mi zbyt wielu problemów. Wino było mocno ewoluowane, sporo suszonych owoców, liści i ziela angielskiego zmieszanego z dojrzałą wiśnią. W ustach dość szczupłe, z ładnie poprowadzoną kwasowością, suszoną wiśnią, delikatną już taniną i liściasto-skórzanym finiszem. Przez sekundę czy dwie wahałem się, czy to Toskania czy Rioja i czy Sangiovese czy Tempranillo. Delikatnie muśnięcie lotnej kwasowości w postaci przyjemnego balsamico przechyliło szalę. Rozważałem jakieś Chianti Classico czy Brunello i okazało się, że było to Fattoria dei Barbi Brunello di Montalcino 2012 z oferty Lidla. Co ciekawe, próbowałem tego wina na otwarciu sklepu online i wydało mi się strasznie suche i drewniane. Zastanawiam się więc, kto był wtedy w gorszej formie – ja czy butelka. Ta teraz bardzo spoko. Zasłużone 90 punktów za 129 zł.
Kolejne wino przypominało mi koncentracją, dobrym owocem i pewną granitową mineralnością porządne butelki znad Douro. Niemal czarne, z poważną nutą śliwy, jeżyny i aronii, atramentu i gorzkiej czekolady. Na podniebieniu pełne, jedwabiste, z pluszową taniną, która już wtopiła się elegancko w materię wina. Solidne, bardzo intensywne, ale w żadnej mierze nie ugotowane czy oklapłe, z bardzo dobrym nerwem. Kawał wina! Było to Cuvelier Los Andes Coleccion Mendoza 2012, Argentyna z francuskim sercem, bowiem to projekt bordoskiego domu Château Léoville-Poyferré. Kupaż Malbeca, Merlota, Cabernet Sauvignon, Syrah i Petit Verdot zasłużył na 92 punkty w okazyjnej w tym panelu cenie 127,50 zł. Z katalogu Roberta Mielżyńskiego.
Ostatnie wino wieczoru też już piłem wcześniej i wtedy zaskakująco smakowało mi bardziej. Tutaj było sporo kwasowości, dojrzała wiśnia, śliwka ale też lekka zieloność. W ustach zaś jeszcze szorstka tanina, spore ciało, nuty beczkowe niewtopione, do tego solidna porcja ciemnych owoców, kawy i mlecznej czekolady. Czuć, że młodziak, ale z potencjałem. W ciemno dałem 90 punktów. Po odkryciu etykiety trochę się zdziwiłem, bo Chateau de Valandraud Virginie de Valandraud Saint-Emilion Grand Cru AOC 2015 z internetowych półek Lidla, piłem jakiś czas temu i oceniłem lepiej. Tutaj jednak była butelka otwarta godzinę wcześniej, tam zaś co najmniej dwie godziny w dekanterze, może dlatego wydało mi się wtedy pełniejsze owocu? W każdym razie 149 zł za takie Bordeaux od czołowego producenta to niezła gratka.
Wina były dobre i bardzo dobre, ale co tak naprawdę dostajemy za co najmniej 100 złotych?
Czasami po prostu całkiem przeciętne wino ze słynnej apelacji, jak dzisiejsze Barbaresco. Pijąc je, myślałem, że mamy w kieliszkach jakieś Langhe Nebbiolo co najwyżej. Możemy też dostać bardzo dobre, ale trochę przeszacowane wino ze znanego regionu, vide Casa Rojo Maquinon. Mam wrażenie graniczące z pewnością, że Ritme, Gotes del Priorat czy Samsara są w stanie dać niemniej przyjemności i przy tym uszczuplą portfel o połowę kwoty. Po trzecie, i to chyba najpoważniejszy problem dla początkujących – możemy po prostu dostać wino, którego pod żadnym pozorem nie wolno od razu otwierać. Inama Soave i Bordeaux od Thunevina to bardzo znamienne przykłady. Pamiętajcie więc, kiedykolwiek jesteście w sklepie i chcecie wydać dużą kasę na butelkę, zapytajcie, czy nadaje się do picia teraz, czy za pięć lat. To ma ogromne znaczenie.
Nie będę jednak tylko narzekał, bo przy odrobinie szczęścia i dobrej poradzie, wydając co najmniej 100 złotych możecie dostać świetne wino, w doskonałym momencie do picia i z dużą klasą. Wybór jest ogromny: stary świat, nowy świat, naturaliści, mainstream, nisze – you name it. W ogromnej większości wypadków będziecie zadowoleni. Chyba, że wino nie trafi w Wasz gust, ale to już zupełnie inna sprawa. No i oczywiście ryzyko fakapu spada proporcjonalnie do obciążenia konta. Ale po części to psycholgia 😉 Zdrówko!
A tak o degustacji pisali:
Winiacz
Trzy Kolory Wina
Raport z Win
Wine Trip Into Your Soul
„wydając co najmniej 100 złotych możecie dostać świetne wino”
tylko że zwrot „co najmniej” oznacza wino za 100 zł jaki i za 2tys. zł.
A na twoje pytanie zawarte w tytule moim zdaniem odpowiedź brzmi : NIE.
Sto złotych nie otwiera bramy do winiarskiego raju bo „niebo w gebie” zwykle kosztuje znacznie wiecej niż 100 zł a nawet 25 Euro na Zachodzie.
Niemniej jednak przy duzej ilosci fuksa lub jeszcze lepiej połączeniu fuksa z jakąś 40% przeceną można w Polsce za około 100 zł a nawet czasami mniej niż 100 zł dostać ( tak jak napisałeś) świetne wino, niemniej nie bedzie to ani „niebo” ani „raj”.
Oczwywiscie jak ktoś się chce się łudzić, że pija wyjątkowej jakosci wina i do tego jest mądrzejszy bo nie przepłąca tak jak snoby, to jego sprawa, ale uważam że taka osoba nigdy nie piła i z takim podejściem nigdy sie nie napije rzeczywiscie czegoś wyjątkowego.
Pozdro
Wszyscy szukamy relacji cena/jakość. Mam wrażenie jednak, że powyżej pewnej kwoty czynnik psychologiczny też ma znaczenie, label drinking jednak występuje. Co nie zmienia faktu, że jakby ktoś poczęstował, to ja chętnie DRC bym się napił 😉
[…] Przeczytajcie też co o degustowanych winach napisali: Andrzej Staniszewski – Trzy Kolory Wina Dominika Bień – Nóż i widelec Izabela Popko – Raport z Win Michał Wine Mike – Wine Trip Into Your Soul Robert Szulc –Winiacz Sebastian Bazylak – Zdegustowany […]