Wino w czasie ZaraZy

Pora powoli wracać do żywych mimo czarnych chmur toczących się przez nasz kontynent. Te dwa miesiące ciszy, wynikające z mojej niemożności pogodzenia radości, którą darzy nas wino, z okrucieństwem scen dziejących się tuż za naszą granicą, pozwoliły mi docenić mój amatorski, blogerski status. Nikt mnie nie pędzi, nikt nie oczekuje wykonania kontraktu (najwyżej nie wyśle znów butelki czy dwóch), nie muszę robić wygibasów, by nie palnąć czegoś, co sponsorom by się nie spodobało. Mogłem we własnym tempie radzić sobie z niepokojem. 

Przez te dwa miesiące zobaczyłem, że świat wina, szczególnie ten międzynarodowy, raczej szerokim łukiem omijał temat ukraińskiej walki o wolność. We wszystkich kanałach temat niemal nie istniał, co w sumie pozostawiło mnie ze smutnym wrażeniem braku zdziwienia. Każdy chce robić business as usual, a butelka aszu czy hermitage niekoniecznie dobrze prezentuje się w towarzystwie cierpienia. Były co prawda chlubne wyjątki, ale nie zaburzały winiarskiej sielanki na moich licznych tajmlajnach. 

Chciałbym, żeby było inaczej, a nie było. 

Z perspektywy czasu “Z” picie wina odarte zostało z całej magii, którą z nim wiązałem, wszelkiej czułości i radości. Zajmowanie się nim przez te kilka tygodnu wydawało mi się czymś zupełnie nieistotnym, fanaberią rozpieszczonego życiem przedstawiciela klasy uprzywilejowanej. Czymś wstydliwym niemal. Czar prysł, anhedonia. Żadnej przyjemności z obcowania.

Ale wiosna idzie, ruscy żołdacy coraz bardziej dziarsko użyźniają w ukraińską ziemię, Władimira zaraz szlag trafi, a Ukraińcy już mogą za Fettingiem (i Osiecką) śpiewać: 

Słońce przytuli nas do swych rąk
I spójrz, ziemia ciężka od krwi
Znowu urodzi nam zboża łan
Złoty kurz

I za to zdecydowanie warto po kieliszek znowu sięgnąć. 

Photo by Road Trip with Raj on Unsplash

2 komentarzy

  1. Świetnie napisane! ❤️

    Brawo Sebastian! 👏👏👏

    W pełni oddaje moje uczucia, podpisuję się pod każdym zdaniem. Brzmią one jak wyjęte z moich ust.

    Niesamowite jest to, że mimo z powodów opisanych przez Ciebie (choć nie tylko) straciłem serce do dzielenia się z innymi wypijanymi przeze mnie winami, to dzisiaj rano przed przeczytaniem Twojego tekstu pomyślałem, że może by warto wrzucić coś od czasu do czasu 😉

    W końcu…

    Słońce przytuli nas do swych rąk
    I spójrz, ziemia ciężka od krwi
    Znowu urodzi nam zboża łan
    Złoty kurz..

    😊

    1. W końcu mamy jakieś promyki nadziei mimo całego bezsensu tego ruskiego barbarzyństwa

Dodaj komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.