Świat wina jest uniwersum olbrzymim i ciągle się zmieniającym. Do tego składa się z oddzielnych mikrokosmosów, które żyją swoim życiem. To, co do nas trafia to ledwie ich niewielkie fragmenty winnej rzeczywistości. Czasem los sprzyja i w swej szczodrości podsunie pod nos i usta rzeczy, które ze względu na fizyczny dystans, nie są naszą codziennością. Na przykład chilijską nową falę.
Niewczesny jest to wpis, ale lepiej późno, niż wcale. Kilka miesięcy temu do Warszawy, a jak!, zawitali młodzi winiarze z Chile, którzy pokazali swoje wina. Jakże inne one były od tego, z czym kojarzymy chilijskie winiarstwo. Świeży powiew znad Pacyfiku, chrupki owoc ze starych krzewów. Emocje, których Concha y Toro z ferajną raczej nie zapewnią.
Ciut historii
Historia wina w Chile sięga pierwszych konkwistadorów oraz oczywiście misjonarzy, którzy poprzez Peru sprowadzili sadzonki z Europy. Oficjalnie za początek ery winiarskiej w Chile uznaje się rok 1554. Jezuici tłoczyli wino na potrzeby eucharystyczne, a wiadomo, że i hiszpańskojęzyczni zdobywcy mieli swoje wymagania dotyczące napitków. Dynamika była taka, że do końca XVI wieku powszechna była uprawa winorośli. Hiszpańska metropolia podjęła nawet środki, by walczyć z tym procederem (i wspierać winiarzy w europejskim mateczniku), ale na niewiele się to zdało. W wieku XVIII kraj słynął z win słodkich, wytwarzanych podgrzewanego moszczu. Natomiast wiek XIX przyniósł znaczne zmiany związane ze zwrotem w kierunku Francji. Po pierwsze chilijscy obszarnicy zaczęli sprowadzać francuskie sadzonki wprost z Bordeaux – w tym czasie pojawiły się pierwsze nasadzenia Cabernet Sauvignon i Franc, Merlota i oczywiście Carmenere. Po drugie, po epidemii filoksery, część bordoskich winiarzy wyemigrowała do Chile i dzieliła się swoim doświadczeniem w tłoczeniu win na modłę znad Żyrondy.
W latach 80 ubiegłego wieku nastąpił renesans winiarstwa w Chile. Wraz z wprowadzeniem nowych technologii, takich jak zbiorniki ze stali nierdzewnej i udoskonaleniem już istniejących, przede wszystkim dojrzewaniem w beczce, okazało się, że kraj ten jest w stanie dostarczyć dużo przyzwoitej jakości wina coraz bardziej spragnionemu światu. Swoje potęgi zbudowali w tym czasie tacy gracze jak Concha y Toro, Luis Felipe Edwards czy Santa Rita, którzy miliony butelek eksportowali jak świat długi i szeroki. Piszący te słowa sam załapał się na tę chilijską falę – pamiętacie butelki Antares u Pascala w TVNie? Albo Gato Negro w liście Bikonta do Makłowicza? Od tego się zaczynało. Zatem chilijska masówka miała w wielu przypadkach znaczenie fundamentalne, formacyjne wręcz. Za to należy jej się chwała. Ale wiadomo, the times they are a-changin.
Wypiliśmy morze komercyjnego Chile, rynek okrzepł i zrobiło się na nim też miejsce dla młodych, zdolnych, którzy nie mają latyfundiów, ale mają zapał, wiedzę i talent. I tacy producenci zawitali do Warszawy w pewien październikowy dzień.
Nowa fala
Chilijscy nowofalowcy to ludzie dobrze zorientowani w świecie wina, z dobrym zapleczem merytorycznym i winiarską erudycją. Przede wszystkim jednak z zapałem, który każe im odnajdywać stare, opuszczone winnice, kupować grona od małych rolnikow, przemierzać setki kilometrów, by znaleźć odpowiednie siedliska i przetransferować ich esencję do butelki wina.
Terroir i stare krzewy to ich mantra. Niska wydajność, porzucenie beczki na rzecz cementu albo amfor, lżejsza ekstrakcja – chilijska nowa fala nadaje na tych samych częstotliwościach, co ich pokoleniowi pobratymcy po fachu na całym świecie. Robiąc to, powoli odkrywają chilijskie terroir tak skutecznie maskowane w ostatnich dekadach przez nadekstrakcję i nową beczkę. Nie obce jest im długie macerowanie win białych, czy dojrzewanie w amforach. Coraz jakby mniej mówią o Carmenere a więcej o pogardzanym do niedawna Pais, znanego również jako Mission Grape, a w Europie bardziej jako Listan Prieto, z którego powstawały megalitry taniego wina dla mas. Teraz tłoczą zeń wina lekkie, zwiewne, przestrzenne, w których dobrze wybrzmiewa terroir. Oczywiście inne odmiany, takie jak Syrah, Sauvignon Blanc czy Cinsault też się świetnie prezentują.
Wina popołudnia
Przyznaję, że dawno nie degustowałem tak dużo tak ciekawych win, które całkowicie zaprzeczają stereotypom, wytworzonym przez masowych producentów w ciągu ostatnich 30 lat. Oto wina, które zrobiły na mnie najlepsze wrażenie.
Maurizio Garibaldi Pais Bio-Bio 2020 wino od wschodzącej gwiazdy Chile, która swoje szlify zbierała w Europe i Nowej Zelandii. 250-letnie krzewy i lekka ekstrakcja dały ładny truskawkowy kolor, aromaty truskawek, malin, korzennych przypraw, soczyste ciało, smukłą strukturę i słoną mineralność w finiszu. Niezwykle smaczne, eleganckie, pinotowe w najlepszym tego słowa znaczeniu. 91 punktów.
Maurizio Garibaldi Cinsault Itata 2020 z 60-letnich winorośli powstało wino o wybitnie owocowym charakterze: czereśnie, galaretka wiśniowa, sok malinowy, odrobina dymu, które przechodzą w ustach w smaki leśnych owoców i ściółki, drobniutkich tanin, znowu wiśniowej galaretki, tym razem oblanej mleczną czekoladą. Pyszka. 93 punkty.
Maurizio Garibaldi Garnacha Leyda 2020 nie znajdziecie tu pluszowej podusi skąpanej w malinowym soczku. Tutaj mamy wino z chłodnego siedliska, z wyraźną, ale stanowiącą jednynie przyprawę nutą stajenną, która dodaje wymiaru ciemnemu leśnemu owocowi. Kolejną niespodzianką są mocne jak na odmianę taniny o dobrej soczystości, dalej mamy świetą świeżość leśnych jagód i długi finisz. 92 punkty.
Maurizio Garibaldi Syrah Leyda 2021 bardzo północnorodańskie Syrah, z nutami czarnych jagód, tapenady, pieczonego mięsa i pieprzu, a w ustach mięsne, bardzo charakterne i ciągle młode, z dużą taniną ale świetnym, ciemnym owocem. Soczyste i bardzo długie. 93 punkty.
OWM to projekt José Antonio Bravo i Jaime Nuneza Sunkela, doświadczonego winemakera i równie doświadczonego agronoma. W swojej garażowej winiarni w dolinie Colchagua tworzą bardzo charakterne wina. Hand Made Valle De Colchagua 2017 to wino o ładnej głębi czerwonych i ciemnych owoców, podbitych nieco eukaliptusem i bekonowym tłuszczykiem. W ustach gęste, sycące ale nie oklapłe dzięki śliwkowej świeżości i soczystym, dość dużym taninom. Super robota. 92 punkty..
OWM Divino Petite Colchagua 2019 jest blendem Petite Sirah i Petot Verdot – wino mocarne, napakowane ciemnymi owocami, kawą i pieprzem, ale też do granic wysycone świeżym owocem, któremu mięsny twist podpowiada odpowiednie zastosowanie na stole. 92 punkty.
Pulso Wines to winiarnia założona przez Ximenę Pacheco, która winiarskie szlify zbierała na całym świecie, nawet w winiarni Jozsefa Bocka w Villany. Petit Pulso Colchagua Valley Coast 2015 jest to Malbec z niewielką domieszką Cabernet Franc, który pięknie pachnie fiołkami, słodkimi śliwkami, konfiturą z truskawek ale też pieczonym bekonem. W ustach bardzo skupione, z ciemnymi owocami rozjaśnionymi maliną, kawą, dobrą soczystością i taniną przypominającą skórkę wiśni. Świetna rzecz! 92 punkty.
Moretta Wines to kolejny projekt zainicjowany przez enolożki, Maríi José Ortúzar Alessandri i Natalii Poblete Saez, które doświadczenie gromadziły w wielkich winiarniach Chile, USA, Nowej Zelandii i Francji. Moretta Wines Carigno de Maule 2020 to czyste Carignan, pełne gęstego czerwonego owocu z odrobiną śliwki, szczyptą ziół, które na podniebieniu przechodzą w soczystą śliwkę i wiśnię, kawę; konstrukcja oparta na drobnej taninie, zwieńczona lekko czekoladowym, hedonistycznym finiszem. 92 punkty.
Masintin Vinos założyło trzech belgijskich miłośników wina wraz z chilijskim enologiem. Wutwarzają swoje ambitne i jakże współczesne wina w dolinie Itata.
Masintin Garnacha del Maule 2021 mimo 15% alkoholu zachowuje niezwykle przyjazne i świeże oblicze – maliny, galaretka z ciemnych owoców, szczypta ziół z wybijąjącą się miętą, bardzo mocno skoncentrowane, ale w ogóle nie tracące świeżości, z doskonałej jakości drobniutką taniną. 92 punkty.
Masintin Cinsault Itata 2020 niezwykle mineralne, słone i pieprzne aromaty unoszą się nad miksem malin, truskawek i jagód. W ustach pełne leśnego owocu, pikantnej mineralności, drobnych tanin, która to kompozycja ładnie wybrzmiewa w długim finiszu. 91 punkty.
Gustavo Martinez założył swoją butikową winiarnię w dolinie Itata. Współpracuje z pięcioma rodzinami uprawiającymi winorśl w spósób ekologiczny, bez użycia pestycydów. Wina siarkuje minimalnie.
Koupin Carignan Valle del Itata 2021 to leciutkie wino pełne letnich czerwonych owoców: truskawek, malin i poziomek.W ustach zwiewne, super odświeżające i radsone – esencja maliny połączona z pikantną mineralnością. Super pyszne wino. 91 punktów.
Viña Lomas de Llahuen to znowu dolina Itata. Twarzą winnicy jest Gustavo Riffo, który uprawia 20 hektarów winnic, w tym ponadstuletnie parcele Pais.
Viña Lomas de Llahuen Apelo Itata 2021 macerowany muszkat aleksandryjski o aromacie kiszonych cutryn, skórki pomarańczy, goździków, polnych kwiatów, a nad wszystkim unosząca się nuta cydrowa, dodająca wibracji. W ustach czyste i świeże, mówiące wprost, że to muszkat, ale świetnie ujęty w macerowanej poetyce – herbata, liście i drobniutka tanina. Tego się nie spodziewałem. 91 punktów.
Lomas de Llahuen Dama Juana Pipeño Itata 2021 to Pais dojrzewane w starych, dużych beczkach pachnie konfiturą z truskawek, żurawiną, jarzębiną i dymem. W ustach truskawkowo-malinowe, ale też z jagodami i śliwkami. Dobra, drobna tanina, lekko zadziorna tanina wpisuje się w delikatnie rustykalny charakter wina.. Świetna rzecz. 90 punktów.
Był to prawdziwy powiew świeżości i dobry wgląd w to, co w winiarskiej chilijskiej trawie piszczy. Cieszy świeżość podejścia, przywracanie do życia starych winnic i pewna indywidualność. Oczywiście jest to a rebours masowej produkcji, więc urawniłowka w drugą stronę, ale jest w tym więcej sensu i miłości do wina.
Degustowałem na zaproszenie organizatora, agencji ProChile, instytucji powołanej przez chilijskie MSZ, którego celem jest promocja tamtejszej gospodarki.
Super wpis, aż żałuję, że nie udało mi się dotrzeć
Dzięki. Szkoda, że nie udało Ci się dotrzeć. Dla mnie to była jedna z najlepszych degustacji organizowanych w Warszawie w 2022.