Początkowo zamknięte, po półgodzinie zaczyna się otwierać – pojawia się wyraźna owocowa nuta porzeczkowego likieru, ciemnych jagód, śliwkowych powideł. Pod tą pierwszą falą kryją się aromaty wilgotnego żwiru (wszak jesteśmy w Graves), liści tytoniu, skóry, czarnego pieprzu. W ustach wyraźnie czuć ewolucję, owoc jest zmieszany ze skórą, kawą i tytoniem – niepodrabialne nigdzie oznaki bordoskiego pochodzenia. Kwasowość ładnie narysowana, tanina drobna, żywa i wypolerowana. W finiszu crème de cassis wylany na żwirową drogę. Dobre, bardzo typowe i pokazujące, że nawet trzecioligowe domy z dobrym roczniku są w stanie stworzyć wina o ciekawej osobowości. Jest u szczytu możliwości – wina nie dekantowałem, ale po 6 godzinach w butelce owoc zaczyna ginąć a tanina robi się gorzka. Zatem pić, nie czekać. 13,5% alkoholu.
Nazwa: Chateau Ferrande Graves 2010
Kraj pochodzenia: Francja
Region: Bordeaux, Graves
Typ: czerwone, 12-14 m-cy dojrzewania w barriques, z czego 20% stanowią nowe beczki
Szczepy: Cabernet Sauvignon 50%, Merlot 50%
Importer: Leclerc
Cena: 99,00 zł (często widziałem w promocji za pół ceny – 50 zł – i w tej cenie to rewelacja)
Ocena: 87 punktów