Toskańska Maremma dla wielu stała się azylem, ucieczką od dotychczasowego życia. Na przykład Agostino Lenci, producent obuwia z Lukki, sprzedał swój bardzo dochodowy biznes wraz z kontraktami z Deichmannem i Batą, po konsultacji z Giacomo Tachisem kupił winnicę. Tak powstała Fattoria di Magliano
Z jej szczytu, na którym stoją zabudowania miłego, bardzo komfortowego budynku z apartamentami do wynajęcia, rozpościera się piękny widok na półwysep Monte Argentario, leżący jakieś 12 kilometrów w linii prostej na zachód. Na wschodzie następujące po sobie fale południowotoskańskich wzgórz ciągną się po horyzont. Jest ciepło, ale na trzystu metrach wiatr od morza łagodzi upał. Czekając na Agostino, który jechał z pobliskiego miasteczka, spacerujemy wśród zielonych krzewów pełnych niemal dojrzałych już kiści. Po kilkunastu minutach nadjeżdża nasz gospodarz. Co typowe dla Włochów – niezbyt ekskluzywnym autem – lekko odrapaną, białą Skodą Yeti. O statusie właściciela subtelnie mówi lśniący na nadgarstku elegancki zegarek wart tyle, co auto. Agostino wita się z nami, jakby czekał na nas od pół roku. Niewysoki, w dobrej formie i doskonale mówiący po angielsku – uff.
Początkowa kurtuazja, po 10 minutach spaceru wśród winorośli, gdzieś ulatuje. Po 15 minutach, nim dochodzimy do winiarni, mam wrażenie, jakbym był najlepszym, długo niewidzianym przyjacielem Agostino. Nasz gospodarz musiał być świetnym handlowcem, jest bezpośredni, ale nie narzucający się, bardzo szybko skraca dystans, ale robi to w sposób niezauważalny, bardzo naturalny.
Dlaczego wino? Wszak miał dobry, bardzo dochodowy biznes, zwiedził kawał świata, miał wygodne życie. Otóż w młodzieńczych latach Agostino zdobył sommelierskie szlify i wino było jego wielką miłością. Nie taką, że pił sobie, bo lubił nadużywać w czasie podróży biznesowych firmowej karty na najlepsze etykiety świata, by zaimponować gościom. Wino było i jest dla niego naprawdę ważne. Stąd decyzja, kiedy pojawiła się odpowiednia okazja, by sprzedać biznes i kupić niemal 100 hektarów w Maremmie. Kilka wzgórz koło miasteczka Magliano wybrał za namową Giacomo Tachisa.
Warunki są tu dobre – wiatr od Morza Tyrreńskiego pozwala zachować odpowiednią wentylację na winnicy. Decyzja o prowadzeniu uprawy ekologicznej była zatem łatwa – mniejsze jest zagrożenie chorobami, więc po co stosować niepotrzebne chemikalia. Do tego łagodniejszy niż w głębi lądu mikroklimat (niemal zawsze ciepło, ale prawie nigdy upalnie) umożliwia bardziej przewidywalne dojrzewanie, a wysokie dobowe amplitudy temperatury sprzyjają zachowaniu świeżości tłoczonych tu win. Gleba to głównie piaski, glina i nieco wapienia, a więc podobnie do Bordeaux. Wiadomo, rok 1997, kiedy powstawała winnica, to okres popularności supertoskanów (czyli win opartych na odmianach bordoskich), takich jak Sassicaia (której twórcą był właśnie Tachis) czy Masseto. Dlatego na trzech wzgórzach nasadzono tu obok Sangiovese czy Vermentino również Cabernet Sauvignon i Franc, Merlota czy Petit Verdot. Znalazło się też miejsce dla Syrah.
Wchodzimy do budynku winiarni, z którego Agostino jest bardzo dumny – budowę rozpoczęto wiosną, a zakończono jesienią tego samego roku, tuż przed pierwszymi zbiorami. Cegła i sklepienie krzyżowe nadają tej bardzo prostej budowli uroku, szczególnie wewnątrz. Może nie jest to wykuta w tufie jaskinia jak w Sassotondo, ale swoją praktyczną funkcję spełnia doskonale. Obok szeregu stalowych kadzi stoją betonowe jaja, w których dojrzewać będzie delikatnie na pomarańczowo winifikowana Ansonica. Ostatnie porządki w winiarni zwiastują nadchodzące zbiory – jeszcze kilka dni i przyjdzie czas na Vermentino i Ansonicę. Po kolejnych 2-3 tygodniach zostaną zebrane czerwone odmiany. Wina powstają pod czujnym okiem Graziany Grassini, która pierwsze kroki w winiarskim świecie stawiała terminując u samego Giachomo Tachisa, można więc powiedzieć że jego duch ciągle w Magliano jest obecny.
W podcieniu budynku z pokojami gościnnymi Agostino przygotował stolik do degustacji. Siadamy naprzeciw siebie, a Simone, prawa ręka gospodarza, sprawnie napełnia mój kieliszek kolejnymi winami. Przepełniony bujną, soczystą zielenią szczyt wzgórza sprzyjał powolnej degustacji i swobodnej rozmowie. Wina spod ręki Graziany Grassini przyjemnie wplatałysię w te bukoliczne okoliczności. Bardzo w tej chwili chciałem być posiadaczem obuwniczego biznesu, by go natychmiast sprzedać i kupić sobie spłachetek w Maremmie.
Pagliatura Maremma Toscana Vermentino DOC 2018 bardzo przyjemne, świeże, lekko gruszkowe z nutami korzennych przypraw od krótkiego dojrzewania na osadzie. Kwasowość rześka, ale w ryzach, dużo odświeżenia i bardzo przyjemna słona nuta w finiszu. Dobre na taras i chyba całkiem dobre do najprostszych owoców morza. 87 punktów, 12,50 EUR.
Illario Maremma Toscana Rosato DOC 2018, a więc delikatny róż z Sangiovese. Jest zwiewnie, delikatnie mlecznie i ziołowo, ale prym wiodą czerwone owoce – maliny, poziomki i czerwone porzeczki. Kwas wysoki, w smaku sugestia rabarbaru i czerwonej porzeczki – styl raczej prowansalski, ale z toskańskim sznytem. 88 punktów, 11,50 EUR.
Heba Morellino di Scansano DOCG 2016 to Sangiovese ze szczyptą Syrah jest świeże, wiśniowe, czereśniowe a powagi dodaje mu lekka ziołowa nuta śródziemnomorskiej makii. Jest tu lekkość bytu, dużo świeżości i soczystej taniny. Niby podstawowe, ale bardzo smaczne i na wskroś toskańskie. 88 punktów, 11,50 EUR.
Sinarra Maremma Toscana Rosso DOC 2015 to pierwszy rocznik z certyfikatem ekologicznym. Czyste Sangiovese, dojrzewające w betonowych zbiornikach, bardzo eleganckie, głębokie, z piękną, czystą wiśnią połączoną z korzennymi przyprawami; zadziorna zazwyczaj tanina tu już wniknęła w materię, jest więc jedwabiście, ale też przyjemnie i mineralnie chłodno. Bardzo, ale to bardzo dobre wino. 91 punktów, 14,50 EUR.
Poggio Bestiale Maremma Toscana Rosso DOC 2015 to bordoski kupaż (40% Cabernet Sauvignon, 30% Cabernet Franc, 25% Merlot, 5% Petit Verdot) po kilkunastu miesiącach w barriques. Zaczyna się klasycznie, nutami czarnej porzeczki, papryki, tytoniu, uzupełnionymi o miętę i świeżo zmielony pieprz – jest w tym elegancja i krągłość już dojrzewającego wina. Na podniebieniu chłodna elegancja, cassis, śliwka, grafit i drobniutka, ale żywa tanina. O ile nie jestem fanem bordoskich blendów spoza matecznika, tak ten jest naprawdę imponujący w swojej elegancji połączonej z włoską nutką dezynwoltury, która dodaje lekkości i oddechu. Świetne. 90 punktów, 23 EUR.
Altizi Maremma Toscana Rosso DOC 2015 to czysty Cabernet Franc po roku beczki. Bardzo świeży, ze arcytypowy – dojrzała wiśnia, garfit, tusz, pieczona papryka i ziemia. W ustach eleganckie, jedwabiste jak inkaust, z kawą, wiśnią i lekką ziemistością, z dobrze spinającą wszystko kwasowością, która trwa razem z wiśniową pestką w długim finiszu. Świetny Cab, który spokojnie wytrzyma jeszcze pięć lat. 90 punktów, 23 EUR.
Perenzeo Maremma Toscana Syrah DOC 2015 bardzo w stylu północnego Rodanu, z nutami mięsa, pieprzu, dojrzałej ale też suszonej śliwki, rozgrzanego kamienia – bardzo eleganckie i dobrze zdefiniowane aromaty. Na podniebieniu skupione, precyzyjne, wiśnia, śliwki i jeżyna podane na łupkowej płycie. Kwasowość cudownie spina to chłodne w swej mineralności wino. Naprawdę robi duże wrażenie. 91 punktów, 23 EUR.
Winom nie brakuje ani osobowości, ani elegancji, choć ze wszystkich odwiedzonych w czasie tej podróży winnic z pewnością są one najbardziej zachowawcze i przystępne. Ich lektura jest stosunkowo łatwa, co nie znaczy, że to banalne wina. Bardzo podoba mi się sposób ujęcia toskańskiego i nadmorskiego terroir. Zdecydowanie polecam uwadze.
A po degustacji win przyszła pora na regulację pH, albowiem Agostino poza winnicą posiada też w rodzimej Lukce browar, w którym warzy kraftowe piwa pod marką Bruton. Mała szklaneczka goryczkowej i odświeżającej IPY doskonale odświeżyła w ten ciepły dzień. Jednak serce skradło mi tutejsze Syrah, którego butelkę dokończyłem w naszej bazie wypadowej pod grillowane mięsa. Poszło znakomicie.
Niestety, wina z Fattoria di Magliano są niedostępne w Polsce.
Gdyby któryś z Was, drodzy importerzy, był zainteresowany kontaktem, dajcie znać.
Do Włoch podróżowałem za własne, degustowałem z cudze. Grazie, Agostino!