Wejście w winny biznes staje się coraz częstszym pomysłem polskich przedsiębiorców (skuszonych hajpem, nagrodami dla winnicy Turnau i propagandą sukcesu lejącą się szerokim strumieniem spod klawiatury niestrudzonego red. Nowickiego Macieja) na dywersyfikację źródeł przychodu. Najczęściej jednak wybierają oni parcele położone w okolicy, no może w innym powiecie, ale zdecydowanie trzymają się polskich granic. Inaczej jest z Chateau Isolette, którego właściciele są Polakami, ale winnica położona jest w Prowansji.
Nie udało mi się oczywiście dowiedzieć, kto dokładnie jest właścicielem, ale myśl, że to nasi krajanie nasunęła mi strona internetowa, która posiada polską wersję językową. Konia z rzędem temu, kto napotkał podobną praktykę marketingową we Francji. Są wersje angielskie, rzadziej niemieckie i coraz częściej chińskie, ale polska? Na Swarożyca! Nigdy! Dwie kulki w głowie się zderzyły. Wysłałem maila do Pani Aleksandry (kłaniam się nisko), która o istnieniu Chateau Isolette mnie wcześniej poinformowała i zapytałem, czy winnica należy do Polaków. Uzyskałem odpowiedź twierdzącą, zakładam więc, że to pracodawca Pani Aleksandry, a że jest z Trójmiasta, stąd tytuł. To całkiem krzepiąca wiadomość, że jednak Polaków stać na to, by sobie winnicę we Francji sprawić.
I na dodatek nie byle gdzie a w samej Prowansji, w apelacji Luberon, czyli na południowych rubieżach doliny Rodanu. Czyli mamy pola lawendy, mistral, bielone ściany i niebieskie okiennice, w kieliszku zaś wino. I jakież ono jest? Jaką historię opowiada i czy w nią wierzę?
Chateau Isolette Viognier IGP Vaucluse 2018 rzut oka na etykietę i wiadomo, że będzie nietypowo, wszak ledwie 12,5% alkoholu. Mamy zatem gruszki i brzoskwinie, ale jeszcze niedojrzałe, chrupkie, do tego grejpfrut i czerwone jabłko. W ustach lekkie, soczyste, z ładnie zarysowaną kwasowością czerwonego jabłka, do tego biały pieprz i migdałowa goryczka. Po Viognier rzadko spodziewam się odświeżenia, a tym razem jest go niemało. Fajne. 88 punktów, 42 zł.
Chateau Isolette Marius AOP Luberon 2019 róż w stylu zwiewnym (Grenache/Syrah w proporcjach 60/40), gdzie obok czerwonego grejpfruta i galaretki malinowej jest też sporo ziół, jak szałwia i mięta; w ustach średniej budowy, z mgiełką czerwonej porzeczki i jabłka, z niezłą kwasowością; niestety, dla mnie nieco aż zbyt omdlewające, nawiązuje do prowansalskiej stylistyki, ale wydaje się, że jednak aż za bardzo przejechała tu po owocu ockhamowska brzytwa. 85 punktów, 34 zł.
Chateau Isolette Ondine AOP Luberon 2019 kolejny róż, tym razem jednak owocu jest więcej (ten sam miks, ale 60% stanowi Syrah a resztę Grenache) i wino robi lepsze, poważniejsze wrażenie. Pachnie rabarbarem, grejpfrutem i odrobiną soli, smakuje zaś grejpfrutem, czerwoną porzeczką, kwasowość jest wyższa niż w poprzedniku i lepiej spina niezłą materię wina. Ten róż podobał mi się dużo bardziej. 88 punktów, 34 zł.
Château Isolette Cuvée Prestige AOP Luberon 2016 to czerwony kupaż Syrah i Grenache (80/20) po dojrzewaniu w betonie i dużych beczkach. Wino mięsisto-leśnie, z zadziorną mimo wieku taniną i ciemnym, wytrawnym owocem (jeżyny, śliwki) i pieprzem. Nie za ciężkie, nie za lekkie i na szczęście nie za gładkie. Dobre i w sumie uczciwie wycenione. 87 punktów, 38 zł.
Château Isolette Cuvée Tradition IGP Vaucluse 2015 to zupełne zaskoczenie, gdyż niby tradycja a odmiany jakby niekoniecznie rdzenne (Cabernet Sauvignon i Merlot 60/40). Dojrzewanie przez 18 miesięcy w nowym dębie nie polepszyło sprawy – jest beczka, spod której wybija trochę klepki, a po godzinie czy dwóch w końcu wykluwa się owoc spod znaku jeżyn i czarnej porzeczki. W ustach mocne, słodkie i gęste i w sumie zupełnie nijakie. Trochę takie wino generyczne, które powstać może wszędzie – wszak wszędzie można Caberneta i Merlota zatłuc na śmierć dębową szczapą. Powiedziałbym, że to wino niepotrzebne. 84 punkty, 44 zł.
Château Isolette La Bohème Luberon 2015 to Grenache z Syrah jest topowym winem i to czuć. Czuć przynajmniej zamiar. Wino jest duże, intensywne, pełne czarnej porzeczki i jeżyn, uzupełnione zielem angielskim; w ustach pełne, z dużym ciemnym owocem i nutą spalonej szczapy, liściem laurowym. Wino zaprojektowane, ale mnie brakowało w nim rodańskiej radości życia, tej kropli słodkiego czerwonego owocu, która rozjaśniłaby to dość mroczne malowidło. Wróżę jednak komercyjny sukces, bo butla ciężka i jest to “kawał wina” – miłośnicy mocnych doznań będą szczęśliwi. 88 punktów, 58 zł.
Przyznaję, że zazdroszczę właścicielom Chateau Isolette, sam chciałbym posiadać 45-hektarową winnicę w Prowansji (choć ja może jednak bliżej Gigondas, na przeciwległym jej krańcu). Co do win zaś – uważam, że to dobra średnia półka i dobry początek do szybowania w górę. Osobiście zdjąłbym nieco beczkowego makijażu, który czasami w czerwieni zbyt skrzętnie przykrywa zupełnie niezły owoc, użyłbym lżejszych butelek (bo są one droższe, ich transport kosztuje więcej i więcej miejsca zajmują – przez co są mniej przyjazne nasze skołatanej naturze) i ujednolicił szatę graficzną, bo czuję pewną niespójność, zwłaszcza przy tak szerokim portfolio (tutaj uwaga marketera z zawodu). Poza tym było całkiem przyjemnie. Wina w podanych cenach kupicie w sklepie online.
Wina otrzymałem od dystrybutora, dziękuję.